sobota, 27 czerwca 2015

Nicholas Sparks - NAJDŁUŻSZA PODRÓŻ [recenzja]



Tytuł: Najdłuższa Podróż
Autor: Nicholas Sparks
Wydawnictwo: Albatros
Ocena na Lubimy Czytać: 7,5//10
Ocena CathVanDerMorgan: 8/10


       Często spotykam się z opinią, że Nicholasa Sparksa albo się kocha, albo nienawidzi. Totalnie podpisuję się pod tym zdaniem. Nie da się ukryć, że jego powieści bazują na pewnego rodzaju schemacie: dwoje ludzi, poznają się przypadkowo, zakochują się, a potem następuje twist, który dość często doprowadza do śmierci jednego z bohaterów… tak, to nie jest spojler. Ja jednak, pomimo tych wszystkich zażaleń do pana Sparksa naprawdę lubię jego książki. Lubię raz na jakiś czas po którąś sięgnąć, bo poza tymi wszystkimi schematami mają w sobie jakąś magię, która mnie do nich ciągnie, a co za tym idzie niosą przesłanie, obok którego nie jestem w stanie przejść obojętnie.

       Po 'Najdłuższą podróż' sięgnęłam głównie ze względu na ekranizację, która niedawno weszła do polskich kin, a której niestety nie miałam okazji jeszcze obejrzeć. Co mnie najbardziej w tej powieści urzekło, to ten kowbojski klimat. Przypomniało mi to moją miłość do wcześniejszych piosenek Taylor Swift, dziewczyny z loczkami w kowbojskim kapeluszu, która zyskała sobie miliony fanów poruszając się właśnie w klimatach country.  Rodeo, ujeżdżanie byków, a nawet śmiem twierdzić, zgoda z naturą to jest coś, co mnie zawsze w jakiś sposób fascynowało, a czego w Polsce raczej nie zobaczymy.

       Wiele razy myślałam sobie, że życie na przykład w takim Tenesse, pełnym zieleni, zwierząt, miejsc nienaruszonych przez człowieka musi być naprawdę ciekawe. Dla dziewczyny z miasta, całkowicie zależnej od prądu i cudów techniki jest wręcz nieosiągalne, by wstawać o świcie wraz z pianiem koguta, wyprowadzać krowy, karmić kury. Taki właśnie jest Lucas, jeden z trójki głównych bohaterów książki, a zarazem jeden z jej narratorów, który po odejściu ojca pełni funkcję głowy rodziny. Na jego głowie są drobne remonty, dbanie o ranczo, które tak bardzo kocha jego matka, a które z pewnych powodów mogą wkrótce stracić. Chłopak wychodzi z siebie, by do tego nie dopuścić, który igrając ze śmiercią ujeżdża byki w przeróżnych zawodach i turniejach. Ale to nie chęć zaimponowania popycha go do tego ryzyka, ale wielka miłość do matki. Sophie jest całkowitym przeciwieństwem Lucasa – poukładana, dobrze wie czego chce, zakochana w sztuce, to dziewczyna której rodzice nie do końca popierają jej życiowe wybory przez co jest zdana sama na siebie. Trzecią postacią jest sędziwy starzec, Ira, opłakujący od lat odejście swojej ukochanej żony Ruth. W pewnych dość nieszczęśliwych okolicznościach, Ira, zdany sam na siebie, w obliczu śmierci wspomina swoją młodość i dorastanie w okresie II wojny światowej.

       Już w opisie książki dowiadujemy się, że losy tych bohaterów w jakiś sposób wkrótce się ze sobą splotą, więc pełna napięcia wyczekiwałam tego kulminacyjnego momentu. I tym razem Nicholas Sparks mnie nie zawiódł, co oczywiście plasuje ,Najdłuższą podróż’ jako jedną z moich ulubionych powieści tego pana. Autor w subtelny sposób pokazuje nam, jak naszym życiem rządzi przypadek. Mój najlepszy przyjaciel wielokrotnie powtarza mi iż wierzy, że wszyscy jesteśmy tu z jakiegoś powodu, że nic nie dzieje się przypadkiem, że każda chwila naszego życia ma znaczenie. Na przykład idąc ulicą i wpatrując się w ekran telefonu,  nie zdajemy sobie sprawy, że być może właśnie w tej chwili zaprzepaszczamy swoją szansę. Cierpimy z samotności, a teraz oto mijamy miłość swojego życia, jednak już nigdy się tego nie dowiemy, bo podczas gdy ta osoba patrzyła na nas, my gapiliśmy się na głupią tablicę facebooka.




       'Najdłuższa Podróż' nie wyróżnia się językiem, jest to prosto napisana obyczajówka, pełna przesłań i wspaniałych wskazówek, którymi każdy z nas powinien się kierować. Nicholas Sparks udowadnia nam, jakimi prawami rządzi się ludzkie przeznaczenie, jednocześnie alarmując i ostrzegając, by mieć zawsze szeroko otwarte oczy.

       W stylu Sparksa zawsze podobało mi się to, jak opowiada o miłości, zarówno tej młodzieńczej jak i tej już dojrzałej, która może nas dopaść nawet, gdy będziemy mieć sześćdziesiąt lat. To właśnie w tej powieści ukazuje najlepiej że miłość ma wymiar uniwersalny, jest to uczucie, które potrafi nagiąć czasoprzestrzeń, wpłynąć na nasze umysły jeszcze zanim zdamy sobie z tego sprawę. To wszystko klasyfikuje ,Najdłuższą podróż’ jako opowieść bardzo bliską, realistyczną, taką, która pomimo tego niesamowitego twista na koniec naprawdę mogła się wydarzyć.

       Komu ją polecam? Przede wszystkim czytelnikom, którzy wątpią w miłość. Być może dzięki tej powieści zmienicie zdanie, otworzycie serca i oczy, a to, czego tak pragniecie wyjdzie wam naprzeciw. Ach, no i zapomniałabym. Tutaj szczególnie tyczy się to pań, jeśli lubicie przystojnych panów w kowbojskich kapeluszach, to definitywnie znajdziecie tu coś dla siebie!



A na koniec zapraszam na filmową wersję recenzji: