niedziela, 14 lutego 2016

Victoria Aveyard: Czerwona Królowa oraz PRZEDPREMIEROWO: Szklany Miecz

   

RECENZJA: Czerwona Królowa oraz PRZEDPREMIEROWO: Szklany Miecz




 

Tytuł: Czerwona Królowa // Szklany Miecz
Seria: Czerwona Królowa tom: 1,2
Autor: Victoria Aveyard
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive 
Data Premiery: 18.02.2015/ PREMIERA: 17.02.2016
Ocena na Lubimy Czytać: 7.8/10
Ocena CathVanDerMorgan: 7/10

       Nie czytaj, mówili, bo ta książka to tylko powtórka z rozrywki.

      Ale ja nie posłuchałam. Postanowiłam, że sięgnę po ‘Czerwoną Królową’ i bez względu na konsekwencje zapoznam się z lekturą. Czy się zawiodłam?

       Nastoletnia Mare Molly Barrow, pochodząca z niższej klasy społecznej (tak zwanych Czerwonych) za wszelką cenę stara się przeżyć i zapewnić jako taki byt swojej rodzinie. Razem ze swoim przyjacielem Kilornem często odwiedzają centrum miasteczka, by wmieszać się w tłum i przy okazji coś przeszmuglować. Tam rybka, tam klejnoty i w ten sposób za ukradzione rzeczy można przeżyć, co nie do końca podoba się rodzinie dziewczyny. Pewnego dnia Kilorn dowiaduje się o śmierci swojego mentora, a co za tym idzie będzie musiał iść do wojska. Mare, by zapobiec tej złej sytuacji decyduje się na kilka desperackich kroków, które prowadzą ją prosto na dwór królewskiej rodziny. Nie muszę wspominać, że zarówno ludzie w pałacu, jak i sama rodzina królewska to istna śmietanka towarzystwa wywodząca się ze Srebrnych, ludzi szczególnie uprzywilejowanych. Srebrni pomiatają Czerwonymi, traktują ich jak służbę, uważają się za lepszych. Srebrni posiadają bowiem moce, rodem z serialu Heroes albo tak popularnych X-Menów. Mamy więc różne odmiany obdarzonych mocami: Jasnowidzów, zielarzy, itd. Jak więc dziewczyna, pochodząca z Czerwonych poradzi sobie w świecie Srebrnych? Jak to jest być inną? A co, jeśli się okaże, że Mare wcale nie jest dziewczyną, za którą uważała się całe życie?

       Tak mniej więcej rozpoczyna się przygoda w ‘Czerwonej Królowej’. Oprócz ciekawego wątku politycznego z podziałem na Czerwonych i Srebrnych na kartach tej powieści pojawia się wiele intryg, interakcji między bohaterami, ciekawych rozwiązań fabularnych, choć nie brak w tej historii zapożyczeń z innych tego typu opowieści. Trafne są tutaj porównania do ‘Niezgodnej’, ‘Igrzysk Śmierci’, czy ‘Rywalek’, jednak dla mnie, osoby, która z wyżej wymienionych powieści kocha tylko ‘Igrzyska Śmierci’, ‘Czerwona Królowa’ to doskonały Misz-masz tych wszystkich opowiastek. Młodziutka Victoria Aveyard zapożyczyła z tych powieści wszystko co najlepsze, by w mistrzowski sposób upleść coś swojego, nietuzinkowego i, co najważniejsze, ciekawego. Nie brak w tej książce brutalności, ciężkich momentów, strasznych wyborów, które musi podejmować nasza główna bohaterka. 
       I choć z Mare, nie od razu się polubiłyśmy, wraz z biegiem fabuły nabrałam do tej postaci pewnego rodzaju szacunku. Dziewczyna robi wiele rzeczy, które ja osobiście skazałabym na potępienie, rozumiem jednak, w jakiej sytuacji się znalazła i co doprowadziło ją do wiecznego plątania się w kłopoty. Oprócz niej, w książce pojawia się kilka postaci męskich, przyjaciel Kilorn, oraz książęta Maven i Cal, którzy potrafią namieszać dziewczynie w głowie. Pojawia się, śmiem twierdzić, czworokąt miłosny, a więc tak naprawdę nic nie jest do końca oczywiste i wierzę, że Autorka jeszcze nie raz namiesza. To, co również mi się podoba to to, że sercowe rozterki naszej Mare to nie główne epicentrum historii, bowiem Autorka stawia przede wszystkim na akcję, obraz fabularny oraz paletę postaci, w których spokojnie możemy wybierać zarówno ulubieńców, jak i tych, których nienawidzimy od pierwszej chwili. W tej książce ewidentnie jest widać, która postać jest czarna, a która biała, jednakże w jednym wypadku gratuluję młodej Autorce pomysłowości, bowiem zaskoczyła mnie. Nie spodziewałam się, że jedna z postaci okazać się może podwójnym agentem. Ten bieg wydarzeń otworzył mi jednak oczy, akcja nabrała tempa, a zakończenie wbiło w fotel. Dobrze, że miałam pod ręką kontynuację.

       Teraz troszkę o 'Szklanym Mieczu', żeby podsycić Wam okres wyczekiwania. 
      Wielokrotnie zdarza się przy trylogiach, że druga część jest nieco słabsza od poprzedniczki. Tutaj wszystko utrzymane jest na jednym poziomie, a powiedziałabym nawet lepszym. Autorka odbija w swoją stronę, oczywiście zdarzają się inspiracje innymi schematami z gatunku dystopii, jednak nie jest to już tak bardzo widoczne. Razem z Mare i jej przyjaciółmi podróżujemy od rozdziału do rozdziału w poszukiwaniu ludzi podobnych do naszej głównej bohaterki. Jest to epizod bardzo ciekawy, wnoszący do powieści barwne postaci oraz kolejne pytania, na które odpowiedzi znajdziemy zapewne w ostatniej części trylogii. Ta część wydaje się być bardziej dojrzalsza, bardziej dopracowana, zapowiadając epicki finał. Bo jak dla mnie ‘Szklany miecz’ to cisza przed burzą. A jak mówię ‘przed burzą’ mam na myśli pioruny, wichurę i błyskawice. Dosłownie. Oj, będzie się działo. Wielkim plusem, zwieńczającym całość jest zakończenie. Bo opisy mogą być przydługie, dialogi miejscami kulawe, bądź zbędne, ale jednego pani Aveyard nie można zarzucić: ta kobieta potrafi pisać zakończenia wbijające w fotel. O, nie… Z tego fotela dosłownie spadamy! Tak się nie kończy książek! Nie, kiedy kontynuacja ma wyjść dopiero za rok, uff…

       Zarówno ‘Czerwona Królowa’ jak i ‘Szklany Miecz’ to książki, które nie każdemu przypadną do gustu, ale każdy musi się sam przekonać na własnej skórze. Tak, jak ja. Nie jest to historia, która powala na kolana. Nie jest to historia, którą żyłam, ale jednak napięcie było tak ogromne że z przyjemnością czytałam do końca. Pozostaje mieć nadzieję, że ostatni tom nie zawiedzie fanów, przyniesie odpowiedzi na pytania, a Mare okaże się prawdziwą zwyciężczynią, bo wojowniczką jest już teraz. Oj, ma dziewczyna potencjał!



Za możliwość przeczytania ‘Szklanego Miecza’ serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte. Nie wpłynęło to na moją ocenę książki. Więcej znajdziecie oczywiście na moim kanale na YT: Miasto Atramentowych Słów.