wtorek, 26 kwietnia 2016

PRZEDPREMIEROWO: 'Obce Dziecko' - Rachel Abbott


Tytuł: Obce Dziecko
Autor: Rachel Abbott
Wydawnictwo: FILIA 
PREMIERA: 27.04.2016
Ocena CathVanDerMorgan: 8/10

       Emma i David Josephowie to niesamowicie zgrane, spokojne małżeństwo. Można powiedzieć takie typowo podręcznikowe, bez żadnych problemów, na zasadzie wzajemnego wsparcia i partnerstwa. Mają małego synka Olliego, który jest ich oczkiem w głowie, jest zewsząd otoczony miłością rodziców. Oboje jednak mają za sobą czarną przeszłość - Emma czuje się odpowiedzialna za samobójstwo popełnione przez jej byłego narzeczonego, David sześć lat wcześniej w wypadku samochodowym stracił żonę, a jego sześcioletnia córeczka Natasha zaginęła bez śladu. Zmęczeni wyrzutami sumienia, jak to zazwyczaj bywa, odbudowali swoje życie na nowo. Jednakże w życiu Josephów przeszłość odbija się potężną czkawką, bo oto na progu ich domku pojawia się trzynastoletnia dziewczynka, podająca się za Natashę. I tutaj pojawia się mnóstwo pytań: co się stało w noc wypadku, gdzie była przez ostatnie sześć lat, a przede wszystkim czy naprawdę jest tą za którą się podaje?

       Najmocniejszą stroną powieści jest akcja, która wciąga już od pierwszej strony. Od samego prologu, gdzie jesteśmy świadkami wypadku wydarzenia zmieniają się jak w kalejdoskopie, nie ma czasu na nudę, autorka ani przez chwilę nie przeciąga na siłę fabuły. Przeczytałam tę książkę w błyskawicznym tempie, często żałując, że muszę wypełniać swoje codzienne obowiązki. 

       Od początku do końca towarzyszyła mi różna paleta uczuć, od dezorientacji - szczególnie na samym początku, gdzie próbujemy rozwikłać co tak naprawdę jest grane, przez strach, napięcie, a przede wszystkim chyba bezradność. Bo w tym najgorszym momencie, gdy mały Ollie zostaje porwany, tracimy resztki nadziei, że to wszystko to może jeden wielki szalony żart. 

       Podoba mi się, jak książka jest zbudowana, przede wszystkim narracyjnie. Nie mamy tutaj standardowej narracji pierwszoosobowej, ale genialnie poprowadzoną trzecioosobówkę, z podziałem na rozdziały, które poznajemy z perspektywy kolejnych postaci. Dzięki temu poznajemy pracę policji, w tym detektywa Toma Douglasa, a także świata przestępczego, który w bardzo zaskakujący sposób obrazuje autorka. Naprawdę nie jesteśmy sobie wyobrazić jak dobrze zsynchronizowane są grupy przestępcze! Autorka zabiera nas w swoją podróż pamiętając, by za każdym zakrętem dorzucić jeszcze szczyptę czegoś, jakąś sensację, która nie pozwoli nam się oderwać od tej pełnej szczegółów układanki dopóty, dopóki nie poznamy historii w całości. Z każdym rozdziałem pojawia się coraz więcej wątpliwości, pytań bez odpowiedzi a nasi bohaterowie wielokrotnie są wystawiani na próbę. I tutaj też wielkie brawa, ponieważ pomimo jednoznacznego podziału na postaci czarne i białe wraz z biegiem akcji uświadamiamy sobie, że nie wszystkim można ufać, że nie każdy jest tym, za kogo się podaje. 

       Sama intryga jest tak fajnie skonstruowana, że za każdym razem, gdy myślałam, że znam rozwiązanie, autorka definitywnie burzyła mój obraz bawiąc się ze mną w kotka i myszkę. To też sprawiało, że dawałam się nabrać na pułapki, które gdzieś tam po drodze wstawiała. Jedyne zastrzeżenie mam co do zakończenia. Chciałabym, żeby całość zakończyła się happy endem, podczas gdy dla jednej z postaci to wielki znak zapytania. Może to otwarta furtka od autorki, która być może napisze kolejną część i wtedy dowiemy się więcej? Mam nadzieję!

       Fani kryminałów na pewno nie będą zawiedzeni. Bo choć początek jest dość schematyczny i podobny do wielu innych książek i scenariusz - jak chociażby do filmu 'Uprowadzona', to jednak potem akcja odbija w swoją odrębną stronę i wszystko jest jak należy. Polecam tę książkę nawet stałym bywalcom w kryminalnych sferach, na pewno znajdą tutaj coś dla siebie.

       Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu FILIA. Oczywiście videorecenzja jest także dostępna na moim kanale na YouTube - serdecznie zapraszam :)



piątek, 15 kwietnia 2016

PRZEDPREMIEROWO: Caitlin Moran - DZIEWCZYNA, KTÓRĄ NIGDY NIE BYŁAM [RECENZJA]


Tytuł: Dziewczyna, którą nigdy nie byłam
Autor: Caitlin Moran
Wydawnictwo: Czarna Owca 
PREMIERA: 27.042016
Ocena na Lubimy Czytać:8/10
Ocena CathVanDerMorgan: 8/10


       Szczerze powiedziawszy w ogóle nie szaleję za tego typu powieściami, ale ,Dziewczyna, którą nigdy nie byłam’ zaskoczyła mnie na każdej płaszczyźnie i to o niej właśnie dzisiaj Wam opowiem.

       Nastoletnia Johanna Morrigan, to postać którą można by opisać wieloma zdaniami, ale najtrafniejsze z nich brzmi: to dziewczyna, która niczego się nie boi. Urodzona w wielodzietnej, ubogiej, dodajmy do tego szalonej rodzinie, Johanna ani przez chwilę nie waha się, by wyjść na przekór poglądom swoich rodziców i walczyć o swoje. Z resztą, kto z nas nie chciałby się urwać z rodziny, gdzie ojciec niczym Ferdek Kiepski cały czas próbuje rozkręcić interes życia, a matka beztrosko wychowuje dzieci, często nie poświęcając im zbyt wielkiej uwagi? Johanna zdaje sobie sprawę, że jeśli chce coś osiągnąć w życiu to musi liczyć sama na siebie i tutaj bardzo spodobała mi się jej determinacja. Pomaga jej w tym propozycja pracy dla jednej z londyńskich gazet traktujących o muzyce tamtych lat. I w ten sposób nasza główna bohaterka wyrusza na poszukiwanie przygód, odkrywa swoją seksualność, a przede wszystkim własną tożsamość.

       Johanna jest także narratorką powieści i to, co zaskoczyło mnie najbardziej to barwny, dobitny język, którym ta czternastolatka operuje. Jej trafne spostrzeżenia niejednokrotnie uderzały mnie w policzek, kiedy interpretując kolejne zdania uświadamiałam sobie jak wiele jest w nich prawdy. Akcja powieści rozgrywa się na przełomie lat 80 i 90, gdzie wszystko dopiero się rozkręcało, gdzie w muzyce liczyło się o wiele więcej niż w dzisiejszych czasach. Dla starszych czytelników rzeczywiście będzie to sentymentalna podróż, gdzie królowała moda na Beatlesów, a Bee Gees dopiero rośli w siłę. Przyznam, że wielu zespołów, o których jest wspomniane w powieści nie słyszałam, więc dodatkową atrakcją dla mnie było buszowanie w sieci w poszukiwaniu starych nagrań. Naprawdę nieźle się przy tym ubawiłam.

       Przyznajcie: lata 80 i 90 miały swój klimat, który niestety w całej papce komercyjności zaginął. Wielokrotnie powtarzam, że mieliśmy szczęście urodzić się w czasach animacji Walta Disneya, muzyki Michaela Jacksona, Pokemonów czy Czarodziejek z Księżyca. Dzisiejsze dzieciaki są trochę pozbawione tej magii. I dlatego też z tak wielką przyjemnością czytało mi się tę powieść. Czytając ją nieraz czułam się jak w domu. Ach, ten klimat…

       Obserwowanie przemiany Johanny, z którą naprawdę się zaprzyjaźniłam przypominało mi trochę moje młode lata. Chociaż nie byłam aż tak szalona i nie miałam w sobie tyle siły i determinacji, podziwiam ją za to jak świetnie potrafiła się odnaleźć w wielkim świecie. Przez to też ta historia jest niesamowicie szczera a przede wszystkim wiarygodna. Chociaż autorka zaznacza na wstępie, że wszystko w tej powieści jest fikcyjne, myślę że gdzieś tam kiedyś mogło się wydarzyć. Metamorfoza Johanny to też świetna wskazówka dla młodych kobiet, które gdzieś tam tkwią we szponach niespełnionych ambicji własnych rodziców, albo ze względu na biedę nie mogą ruszyć z miejsca. Można się wiele nauczyć, a przede wszystkim uwierzyć, że można osiągnąć wiele. Wystarczy zrobić porządny krok do przodu. Młoda bohaterka ma coś w sobie z Bridget Jones i jestem pewna, że zyska sympatię czytelniczek także i w Polsce. 

       Podsumowując: ‘Dziewczyna, którą nigdy nie byłam’ to zabawna, szczera i nie owijająca w bawełnę historia, która niejednokrotnie zmusza do przemyśleń. Jest to literatura obyczajowa, skierowana typowo do kobiet, i to starszych, bo zaznaczam, że na kartach tej książki pojawia się dużo scen związanych z seksualnością i poznawaniem własnego ciała, więc młodszym czytelnikom zdecydowanie nakazuję odłożyć tę książkę i wrócić do niej za parę lat. Nie sądzę też, by męska część czytelników znalazła coś dla siebie, ale przecież zawsze można spróbować, prawda? Ja na pewno będę tę lekturę bardzo miło wspominać, cieszę się że mogłam ją przeczytać i jestem w szoku, bo po tak długim kacu książkowym z przyjemnością przeczytałam ją od deski do deski.

       Zapraszam także na filmową wersję recenzji jak zwykle na moim kanale na YouTube :)




       Za możliwość przedpremierowego przeczytania tej historii dziękuję wydawnictwu Czarna Owca,