piątek, 22 grudnia 2017

Jak Feniks z popiołów... Martyna Senator - Z Popiołów [recenzja]


'JAK FENIKS Z POPIOŁÓW'


Tytuł: Z popiołów
Autor: Martyna Senator
Wydawnictwo: Czwarta Strona
MOJA OCENA: 9/10 *********

       Jesteśmy ludźmi. Oprócz zmartwień, zwykłych szkolnych czy codziennych spraw dźwigamy także coś więcej. Tajemnice. Chowamy je głęboko, staramy się zapomnieć albo wyciszyć. Nie chcemy o nich rozmawiać. To może być jakaś historia, drobny epizod z życia, coś, z czego nie jesteśmy dumni, nieszczęśliwe zrządzenie losu. Nie chcemy by ludzie dowiedzieli się jak bardzo zadrwił z nas los, jak zostaliśmy wystawieni do wiatru, często chcieliśmy dobrze a wyszło tak jakbyśmy byli najbardziej naiwnymi osobami na świecie. Tajemnice. Każdy je ma.

       Sara jest studentką. Zostawiając swoich dziwnych rodziców w Szczecinie przeniosła się do Krakowa, byle najdalej. Tam wynajmuje mieszkanie z ekscentryczną i wiecznie optymistyczną Kaśką, do której chętnie poszłabym na obiad. Sara jest skryta, tajemnicza, ostrożna. Nie za dużo mówi o sobie. Poświęca się nauce, jej życie jest stabilne, ona sama stara się żyć tak, by nic jej nie zraniło. Sara bowiem skrywa pewną tajemnicę, która odcisnęła piętno na jej duszy. Dziewczyna zamyka te wydarzenia głęboko w sobie i nie pozwala im by ujrzały światło dzienne. Zrządzeniem losu poznaje Michała, który dosłownie niczym rycerz w lśniącej zbroi wybawia ją z kłopotów. Okazuje się, że ci dwoje mogą mieć ze sobą o wiele więcej wspólnego niż z początku się wydawało. Dwie zranione dusze, dwie tajemnice, jeden cel: zburzyć mur. Czy im się uda?

       ‘Z popiołów’ to moje pierwsze spotkanie z twórczością Martyny Senator i miałam chęć na tę książkę już od KTK 2017. Wtedy jednak skopałam temat, bo gdy zdecydowałam się już w końcu kupić tę książkę na stoisku Czwartej Strony, okazało się, że wszystkie zostały wykupione. Dwa tygodnie później jednak już trzymałam tę książkę w dłoniach, bo mój ukochany postanowił mi ją sprezentować. Wiecie, przede wszystkim zainteresował mnie temat książki. Bo nawet jeżeli dźwigamy w sobie różne tajemnice, to nie każdy z nas jest w stanie ruszyć dalej i żyć tak, jakby te powiedzmy, przykre wydarzenia nigdy nie miały miejsca.

       Dlatego też od początku poczułam emocjonalną więź z Sarą. Oczywiście już sam prolog sugeruje nam, że wydarzyło się coś złego, ale na rozwiązanie tego wszystkiego będziemy musieli poczekać aż Sara będzie gotowa, by nam opowiedzieć co właściwie się stało. Dlatego też jej postać jest mi szczególnie bliska, od pierwszej chwili wiedziałam, że mamy ze sobą wiele wspólnego. Sam styl, w jakim napisana jest ta powieść sprawia, że czujemy jakiś taki ból w sobie, ale doskonale wiemy, że na końcu ciemnego tunelu jest światełko.

       Michał jest trochę wyidealizowany. Ten chłopak serio nie ma wad, jest cierpliwy, jego potok myślowy szczególnie ten kręcący się wokół Sary czasami wydaje mi się delikatnie przegięty. Nieautentyczny. Ja nie wiem, czy faceci serio tak siadają i analizują. To jest raczej domena kobiet, że czasami zwykłe ‘cześć’ rozkładamy na części pierwsze i analizujemy godzinami. Może faktycznie chłopak jest wrażliwy. Sądząc po tym, co sam przeszedł rzeczywiście może tak być, że Sara po prostu z miejsca go zauroczyła.

       W sumie to mu się nie dziwię, bo sama zawsze chciałam chłopaka z gitarą (i tak, znalazłam takiego!), a w tej książce jest wpleciony wątek muzyczny. Klucz wiolinowy na grzbiecie nie znalazł się tam przypadkiem! I ten wątek serio bardzo mi się podoba. Sara gra na gitarze, sama pisze i komponuje, więc to jest kolejna rzecz, która nas łączy! Kilka moich piosenek ukazało się na YouTube, jeżeli macie ochotę to proszę posłuchajcie. Sara niczym Taylor Swift wylewa na papier swoje emocje, ból, to jej sposób na reagowanie na pewne rzeczy, osoby. To jest jej sposób na to, by wyrzucić z siebie potok myśli. Zamienia je w teksty piosenek. I tak się też dzieje, że ma okazję je zaśpiewać na żywo. I te momenty sprawiły, że bardzo chciałam znaleźć się w tym pubie, w którym pracuje Michał i ich posłuchać. Czuję, że byłoby to dla mnie niezwykłe doświadczenie i niezapomniany wieczór.

       ‘Z popiołów’ ma swój własny styl. Nie czytałam innych książek tej autorki, ale zerkając na opisy wiem, że na pewno by mnie zainteresowały. Ta książka jest dla mnie takim troszkę dłuższym opowiadaniem, bo czyta się bardzo szybko, nie mamy jakichś bardzo rozwleczonych opisów, powiedziałabym że wszystko jest tak treściwie, krótko i na temat. Mimo to bardzo polubiłam dwie postaci drugoplanowe, czyli już wspomnianą Kaśkę, która jest moim totalnym przeciwieństwem i podczas gdy ja wszystko w kuchni dosłownie palę, ona z każdego dania potrafi zrobić dzieło sztuki. Świetną postacią jest także babcia Sary, która jest takim trochę Dumbledorem, zawsze wiedzącą co powiedzieć, a jej rady zawsze świecą niezwykłą mądrością.

       To wszystko składa się na naprawdę miłą opowieść, z której możemy wynieść jakąś lekcję. Jest niejako hołdem dla osób prześladowanych i to naprawdę niesamowicie mnie urzekło. Fajnie, że jest to pierwsza część serii i kolejne już niedługo ukażą się nakładem wydawnictwa Czwarta Strona. Naprawdę jestem ich ogromnie ciekawa i nie mogę się doczekać aż się ukażą.

za egzemplarz do recenzji dziękuję:

WE NEED YA, oraz CZWARTA STRONA


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz