piątek, 20 października 2017

Natalia Osińska - SLASH (PREMIEROWO)




Tytuł: SLASH
Autor: Natalia Osińska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Agora
MOJA OCENA: 8/10 ********

       Na całe szczęście ja czasy szkoły średniej już dawno mam za sobą. Co wcale nie oznacza, że jestem stara jak dinozaur i powinnam już wyginąć! Pamiętam jednak to, co w czasie liceum było bardzo istotne – przynależność do jakiejś określonej grupy. Mnie, chociaż nie do końca to przeze mnie przemawiało, przypadło ubierać się na czarno czym zwracałam na siebie uwagę większości szkoły. Byłam widziana z daleka, mówiono o mnie, czułam się w jakiś sposób wyjątkowa.

       Pamiętam, że bardzo ważnym czynnikiem dla mnie było szukanie własnej tożsamości. Nie chciałam być taka jak wszyscy. Słuchałam innej muzyki, starałam się nie przejmować opinią moich kolegów i koleżanek. Wielokrotnie jednak nie pokazywałam po sobie że pewne rzeczy obchodzą mnie bardziej niż inne. Miałam przyjaciela, z którym tańczyłam na balu studniówkowym. Był inny i właśnie przez tę inność był wytykany palcami. Podziwiałam go, bo pomimo tego jak bardzo cierpiał, zawsze odważnie szedł z uniesioną głową. Nie bał się powiedzieć głośno: jestem homoseksualny. Dzisiaj ten filmik dedykuję przede wszystkim jemu.

       ‘Slash’ to kontynuacja powieści ‘Fanfik’, o której słyszałam w zeszłym roku bardzo dużo ciepłych i pozytywnych opinii. Sama mogłabym się podpisać pod większością z nich, między innymi dlatego, iż uważam, że obie te powieści powinny być wpisane jako obowiązkowe w kanon lektur szkolnych. Historia Natalii Osińskiej to nie tylko niekonwencjonalna podróż przez pytanie ‘kim jestem’, ale także ogromne wezwanie do odwagi by nie bać się pokazywać tego, co w nas drzemie. Książka porusza się bowiem w tematach LGBT, czyli związanych z homoseksualizmem – odmienną orientacją seksualną. Temat tabu, o którym mimo wszystko bardzo głośno się mówi i powinno się mówić! 

       Jeżeli nie czytaliście ‘Fanfika’ – spokojnie, nie będę tutaj niczego spolerować. Skupię się tylko i wyłącznie na jego kontynuacji. I w zasadzie wydaje mi się, że można czytać ‘Slash’ jako osobną historię, ja nie czytałam części pierwszej a mimo to potrafiłam ogarnąć część drugą. I zacznę może od tego, czym właściwie jest ‘Slash’. Gdy dostałam propozycję przeczytania tej książki, chwilę mi zajęło, żeby zorientować się, że to właśnie kontynuacja ‘Fanfika’ byłam w tym kompletnie zielona. Słowo Fanfik wiadomo z czym się kojarzy – opowieść, często bazująca na jakiejś znanej osobie, albo zespole (sama niegdyś pisałam opowiadanie o Tokio Hotel, kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego, że piszę fanfik!) pisana nieoficjalnie przez jakiegoś fana, albo grupę fanów. Natomiast ‘Slash’ wdziera się głębiej, stanowiąc opowieść kompletnie pozbawioną jakiegokolwiek tabu, bazującą na romansie pomiędzy dwoma osobami tej samej płci.

       Jeśli chodzi o mnie, ja uważam, że każdy człowiek odpowiada za własne szczęście i nikt inny nie powinien się w to wpierdzielać. Każdy z nas rodzi się i dorasta szukając własnego sposobu na życie i prawdą jest, że nikt za nas tego życia nie przeżyje. Dlaczego więc tak często przejmujemy się opinią innych, boimy się, albo rezygnujemy z czegoś tylko dlatego, że inni by tego nie zaakceptowali?

       Tak samo jest z dwójką naszych głownych bohaterów – Tośkiem i Leonem. I o ile pierwsza część historii bazowała w większości na Tośku, przynajmniej tak rozkminiłam, tak tutaj na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się Leon. I w zasadzie Leon jest mi bliższy, bo jest poukładany, ma wszystko pozapisywane w kalenarzu i w ogóle, jest spokojny, lubi teatr, zupełne przeciwieństwo roztrzepanego Tośka. Obaj są w szkole średniej. Czasami jak dwie krople wody, czasem jak ogień i woda. Widać definitywnie chemię między nimi, wszystkie rozterki i uczucia, które nie mogą (a powinny) zostać wypowiedziane na głos. Droga do samoakceptacji i przyznania się do własnych uczuć obu chłopców jest bardzo daleka, szczególnie jeśli gdzieś w głowie ma się zbudowany mur bazujący na jakimś epizodzie z przeszłości. Bo jak tu się przyznać do tego, że jest się innym, gdzie w dobie Facebooka, Twittera i innych kont społecznościowych można pójść na samo dno. Szczególnie jeśli ma się durnowatych znajomych, którzy sprawią, że nasze poczucie własnej wartości legnie w gruzach. Wiecie co? Skojarzył mi się właśnie film ‘Sala samobójców’ – tam jest właśnie świetnie pokazane w jakim społeczeństwie żyją młodzi ludzie i z jakimi przeciwnościami muszą codziennie walczyć.

       Natalia Osińska zgrabnie balansuje pomiędzy kolejnymi definicjami, starając się obalić mity i żelazne poglądy, ukazując że miłość niejedno ma imię, a bronienie się przed samym sobą wcale nie jest takie właściwe. Jednocześnie ta historia jest bardzo optymistyczna, bo pomiędzy kolejnymi problemami – nie tylko własnej seksualności, ale także zahacza o problem dopalaczy na przykład, pojawiają się momenty, gdzie miałam uśmiech od ucha do ucha – szczególnie, gdy uczniowie przygotowali tekst na sztukę teatralną w nowoczesny sposób bazującą na powieściach Sienkiewicza. Wtedy to omal nie pękłam ze śmiechu. ‘Slash’ to przede wszystkim napisana lekkim piórem opowieść o trudnych tematach, o których mówi się coraz częściej, o których jest coraz bardziej głośno. W ogóle tutaj ogromne ukłony dla pani Natalii, ponieważ język jakim operuje jest nie tylko lekki, jest kulturalny, miły dla oka. Pozbawiony przekleństw, obraźliwych słów, pani Natalia bardzo ciepło pisze o uczuciach, a opisy stanowiące większą część książki są wzbogacone o dialogi z dnia codziennego, więc cały czas miałam wrażenie że wcale nie jestem czytelnikiem, a jakąś tam koleżanką Tośka i Leona, która po prostu ich obserwuje.

       Nasi główni bohaterowie nie są jednowymiarowi i to dla mnie jest bardzo silnym trzonem całej historii. Leon potrafi uronić łzę, Tosiek potrafi się naprawdę wkurzyć, potrafią się postawić albo zrobić jakąś głupotę, żeby zwrócić na siebie uwagę. Angażują się w życie szkoły, chodzą do kina, jedza popcorn – wszystko, czym właśnie nastolatkowi się zajmują. To sprawia, że historia jest jeszcze bardziej wiarygodna i angażuje. I wydaje mi się, że to chyba nie koniec tej historii?

       Bardzo zachęcam Was do przeczytania tej książki. Nawet, jeśli nie za bardzo poruszacie się w tematach LGBT. Dlaczego? Chociażby dlatego, żeby potwierdzić moje słowa, że nim odkryjemy siebie i zrozumiemy co tak naprawdę znaczy kochać, musimy przejść przez długą drogę. Ale wierzcie mi, czasami warto. Nawet jeśli ta droga jest bardzo ciężka.

Zapraszam również na recenzję w wersji wideo na kanale MIASTO ATRAMENTOWYCH SŁÓW

Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję Wydawnictwu Agora




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz