czwartek, 11 kwietnia 2019

Katarzyna Kostołowska - Czterdzieści minus


Jeśli jest się przed czterdziestką to za późno na miłość?



Tytuł: Czterdzieści Minus
Autor: Katarzyna Kostołowska
Wydawnictwo: Publicat / Książnica
Moja ocena: 7,5/10


Pełna ciepła i humoru opowieść o czterech przyjaciółkach mieszkających we Wrocławiu. Przyjaźń, miłość, zdrada, romans, macierzyństwo, praca, kariera, rozczarowania, nadzieja... To wszystko znajdziesz w tej książce!



       Z początkiem kwietnia dotarła do mnie tajemnicza przesyłka od Publicat S.A. Grupa Wydawnicza. Otwieram, a tam wśród różowych piórek śmiejące się do mnie dwie książki! Wiadomo, że jak książkoholik dostaje przesyłkę z książkami to sam szczerzy się jak głupi do sera i nie inaczej było ze mną. Ucieszyłam się, że mam w rękach książki polskich autorek, co oznaczało dla mnie, nałogowego czytelnika polskich obyczajówek, kolejne spotkanie z naszym rodzimym piórem. 

       Na pierwszy ogień sięgnęłam po powieść ''Czterdzieści minus'' Katarzyny Kostołowskiej. Muszę przyznać, że okładka tej książki kompletnie mnie oczarowała. Nie mamy tutaj jakiegoś wykupionego w internecie zdjęcia, z którego szczerzyłyby się do nas cztery panie, a naprawdę fajną grafikę, która serio przyciąga wzrok! Już dawno nie widziałam tak fajnie narysowanych postaci, a musicie wiedzieć, że  w tej powieści faktycznie mamy cztery bohaterki, wokół których będą się toczyły różne perypetie. Dodatkowym atutem, który zapalił zielone światełko jest to, że jest do debiut Katarzyny Kostołowskiej. Czego więc chcieć więcej?

       Akcja powieści rozgrywa się we Wrocławiu, gdzie miałam okazję zawitać w ostatnie wakacje. Chociaż kompletnie nie kojarzę nazw kolejnych dzielnic, wiem mniej więcej jak wygląda starówka i to wystarczyło bym zaliczyła to miasto jako jedno z najpiękniejszych w jakim byłam. We Wrocławiu mieszkają cztery przyjaciółki: Magda, Anita, Aśka i Karolina, w których - jestem pewna - każda Czytelniczka odnalazłaby echo samej siebie. Jeśli lubicie serial ''Przyjaciółki'' to myślę, że ta książka z pewnością przypadnie Wam do gustu, Autorce fantastycznie udało się ująć cztery zupełnie różne charaktery i połączyć je szaloną, nierozerwalną przyjaźnią - taką, której można szczerze zazdrościć i jakiej wielu nam w życiu brakuje. Przyjaźń, na tle cudownego Wrocławia! W tym miejscu przyznam, że troszkę zabrakło mi opisów miejsc, ale wiem, że autorka postawiła przede wszystkim na relacje między bohaterami - powiedzmy, że mogę jej wybaczyć :). 

       Różne charaktery bohaterek owocują wieloma wątkami, które przeplatają się na zamianę na kartach powieści. Byłam szczerze zdumiona, że na tych 320 stronach można zmieścić tak wiele i tak wiele tematów poruszyć. Miło, że są to rzeczy z życia wzięte, takie, które nas dotykają na co dzień. Bardzo podoba mi się, że bohaterki są wrzucone w słodko-gorzkie realia, co pomaga nam się z nimi w jakiś sposób utożsamić i wyciągnąć z ich bycia jakieś życiowe lekcje. Fajnie, że nie są to młode dziewczyny, a kobiety z bagażem doświadczeń, które niejedno już w życiu widziały, a które łączy jedna bardzo ważna rzecz: potrzeba miłości. 

       Ach, ta miłość. Któż by jej nie pragnął? Autorka doskonale więc balansuje pomiędzy małżeńską zdradą - panowie, doprawdy, dbajcie o swoje żony, bo jeśli nie będziecie tego robić prędzej czy później pojawi się ktoś, kto was z chęcią wyręczy. Od małżeńskich problemów śmigamy do samotnego macierzyństwa, odkrywania swojej seksualności, pogardy dla bycia singlem, przeistaczania się z szarej myszki w totalną biznes woman. Tak, jak niegdyś Bridget Jones podtrzymywała nas na duchu i dodawała wiary we własne możliwości, tak cztery bohaterki z Wrocławia pokazują nam, że zawsze trzeba wierzyć i że każdy z nas zasługuje na szczęśliwe zakończenie - wystarczy tylko wyciągnąć ręce. 

       Jeśli chodzi o styl pisania Katarzyny Kostołowskiej, to w zasadzie nie mam nic do zarzucenia. Jest to powieść obyczajowa, więc ma być lekko, momentami zabawnie, bez zbędnych ozdobników, życiowo. Miejscami można się na chwilę zatrzymać, by zaczerpnąć łyka kawy, ale bardzo chętnie wraca się do tej powieści. I choć nie mamy tutaj nie wiadomo jakich zwrotów akcji, czy scen szczególnie wbijających w fotel, z przyjemnością czyta się dalej. W jednym momencie opadła mi szczęka i sama nie wiem, co zrobiłabym na miejscu właśnie tej bohaterki, która nakrywa męża na zdradzie. Tutaj przyznam, że padło z moich ust siarczyste ''oż cholera'', co zwróciło uwagę mojej mamy siedzącej obok. Także zaskoczeń nie brakuje!

      Polecam te książkę na długie wiosenne popołudnia, gdzie w promieniach słońca możemy się schować gdzieś w ogródku i znaleźć chwilkę dla siebie. Tak, jak pisałam w tej powieści z pewnością odnajdą się panie nie tylko z przedziału czterdzieści, ale także te mniej doświadczone (takie, jak ja!). Bo chociaż sama nie mam jeszcze trzydziestki, mężatką jestem dopiero od trzech miesięcy i dopiero odkrywam wady i zalety bycia żoną, z przyjemnością czytam powieści o dojrzałych kobietach, by przypominać sobie, że jeszcze dużo rzeczy przede mną.

       Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję:



       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz