Tytuł: Rozkaz Zagłady
Seria: Więzień Labiryntu 0,5
Autor: James Dashner
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data Premiery: 18.11.2015
Ocena na Lubimy Czytać: 7.6/10
Ocena CathVanDerMorgan: 8/10
Zacznijmy od tego, że trylogia ‘Więzień Labiryntu’ ma
zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników. Ja zaliczam się raczej do tego
niewielkiego procenta osób neutralnych. Zainteresowałam się Historią Streferów
dopiero w momencie, gdy dowiedziałam się, że na ekrany kin wejdzie film i że
rolę Thomasa zagra nie kto inny jak Stiles z Teen Wolfa, czyli Dylan O’Brien. W
ogóle rok 2014 był rokiem samych ekranizacji i w którymś momencie przestałam
nadążać nad czytaniem książkowych pierwowzorów.
Pierwsza część trylogii, czyli ‘Więzień Labiryntu’ wciągnął
mnie do swojego świata ze względu na klimat – język streferów, czające się w
powietrzu niebezpieczeństwo, chłodne mury tajemniczego labiryntu to coś, z czym
nie spotkałam się w żadnej innej historii. Sam motyw apokalipsy – czyli
słoneczne rozbłyski, które wypaliły ziemię wydają mi się jedną z
prawdopodobniejszych wersji przyszłości – w końcu słońce jest gwiazdą i kiedyś
też nadejdzie jego kres. I myślę, że wcale nie będzie tak łaskawe jak w
historii Dashnera. ‘Próby ognia’ czytało mi się znacznie wolniej i szczerze,
gdybym nie obejrzała filmu – który swoją drogą nie jest jakąś stuprocentowo
wierną ekranizacją książki – chyba raczej nie pamiętałabym szczegółów historii.
Trzeciego tomu jeszcze nie miałam okazji czytać, więc trochę bałam się, że prequel
zepsuje mi zabawę i zaspojleruje zakończenie. Ale ciekawość zwyciężyła – skąd
wzięła się pożoga, kto zbudował labirynt i dlaczego. Na pewno odpowiedzi na te
pytania znajdują się w ‘Leku na śmierć’, ale los tak chciał, że to właśnie
‘Rozkaz zagłady’ trafił w moje ręce jako pierwszy. Nie miałam wyjścia, zabrałam
się do lektury.
‘Rozkaz zagłady’ rozpoczyna się kilkanaście lat przed
wydarzeniami z ‘Więźnia Labiryntu’ Słońce postanowiło zaatakować ziemię,
nastąpiła susza, brak warunków do życia, ludzie umierają. Ci, którzy przeżyli
za wszelką cenę muszą walczyć o przetrwanie, co jest charakterystyczne dla
dystopijnych historii. Warunki są ekstremalne, jednak w takich chwilach w
ludzkich umysłach włącza się odpowiedni instynkt, który niczym koło popycha do
działania. I o tym generalnie jest książka – przetrwanie zagłady. Z wieloma
świetnymi momentami.
Głównym bohaterem prequela jest młody chłopak – Mark,
którego bardzo dużo łączy z Thomasem, ale jeszcze więcej dzieli. Wydaje mi się,
że główna męska postać ‘Więźnia labiryntu’ często działała spontanicznie,
instynktownie, pod wpływem chwili, tymczasem Mark ma troszeczkę więcej oleju w
głowie i woli najpierw pomyśleć, a potem coś zrobić. Obaj jednak są młodzi,
nieustraszeni, zmuszeni by zbyt szybko dorosnąć. I chociaż Mark ma
nierozłącznego partnera Aleca, oraz innych przyjaciół takich jak Trina czy
Lana, to właśnie postać Marka została najlepiej nakreślona, choć i tutaj mam Dashnerowi
wiele do zarzucenia.
Autor bardziej skupił się na akcji, niż na kreacji postaci,
bardzo brakowało mi jakiegoś podłoża psychologicznego dla Aleca, Triny i Lany. Pomimo,
że autor cały czas rzuca im kłody pod nogi, postaci nie ulegają przemianie,
jakie były na początku takie są także na końcu powieści. A fabuła cały czas gna
do przodu, książka ma kilka fajnych momentów i nie ma chwili na porządny oddech
chociaż nie raz potkniecie się o pewnego rodzaju schematyczność. Ale ćśśś…
wybaczamy! Jednak fani spotkań z zombie będą zachwyceni, bowiem mają tutaj
szczegółowy poradnik jak poradzić sobie z takim rodzajem potworów w każdych
warunkach.
Inną sprawą jest według mnie momentami fatalny język i
zastanawiam się czy te liczne powtórzenia to nie wina tłumaczenia. Wszak w
języku polskim mamy mnóstwo synonimów i można by było kilka powtórzeń zastąpić
innymi słowami, ale cóż... Przez to przyznam że czytało mi się trochę ciężej i
za każdym razem gdy Mark zginał się w pół z bólu też miałam ochotę zgiąć się w
pół.
Wydaje mi się, że Rozkaz zagłady to książka przede wszystkim
dla fanów Więźnia Labiryntu, choć i jako powieść osobna mogłaby się spokojnie obronić
i można by było od niej właśnie zacząć przygodę z całą historią. Generalnie nie
znalazłam zbyt wielu odpowiedzi – jeszcze nie czytałam Leku na śmierć, więc
pamiętajcie iż moje wymagania są wielce wygórowane – poznajemy jednak to
najważniejsze – SKĄD WZIĘŁA SIĘ POŻOGA. I jeśli to Was nie zainteresuje, to nie
macie po co sięgać po tę książkę. Ale! Fani Jamesa Dashnera mają coś
superowego. Pomyślcie, Potteromaniacy, jacy szczęśliwi bylibyśmy mając prequela
Harry’ego, i to niekoniecznie Fantastyczne.. ale na przykład historię
Huncwotów. Jaka by nie była pożarlibyśmy ją na jednym wydechu, więc fani
Więźnia Labiryntu znajdą w Rozkazie zagłady powrót do swojego ulubionego
świata, ten sam styl pisania którym Dashner uraczył nas w całej trylogii, nowe
postaci, w tym właśnie Marka, który doskonale poprowadzi nas przez wszystkie
karty tej książki kilka razy doprowadzając do palpitacji serca.
Ode mnie 8/10.
ZA KSIĄŻKĘ SERDECZNIE DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU:
TO, ŻE DOSTAŁAM KSIĄŻKĘ DO RECENZJI, NIE WPŁYNĘŁO NA MOJĄ OPINIĘ :)
WERSJA VIDEO:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz