Gdy przyjaźń staje się toksyczna...

Tytuł: Najlepsza Przyjaciółka
Autor: Izabela M. Krasińska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Moja ocena: 8,5/10
O przyjaźni
pięknie rzekł Arystoteles: ,,Przyjaciel – jedna dusza w dwóch ciałach.’’
Samotny człowiek nie jest nic wart. Zawsze potrzebujemy drugiego człowieka.
Bratniej duszy. Powiernika sekretów. Kogoś, kto nas wysłucha, wesprze dobrą
radą, albo czasami zwyczajnie opieprzy.
Będąc dzieckiem
łatwiej zawiera się przyjaźnie. Człowiek jest bardziej ufny, beztroski, świat
ma o wiele więcej barw. Czy pamiętasz swoją przyjaciółkę? Tą, z którą
wymieniłaś/eś się bransoletką przyjaźni? Czy ta znajomość przetrwała próbę
czasu?
Najlepsza
przyjaciółka to skarb. Pod warunkiem, że nie zaczyna kontrolować naszego życia…
Izabelę M.
Krasińską poznałam już jakiś czas temu, gdy przeczytałam ‘’Pod skrzydłami
miłości’’, z cyklu o tym samym tytule. Styl pisania autorki bardzo przypadł mi
do gustu, jej obyczajowa historia pełna była wspaniałych słów przez które
bardzo miło się płynęło. Dlatego też wiedziałam, że prędzej, czy później sięgnę
po jej inne książki. ‘’Najlepsza przyjaciółka’’ zainteresowała mnie już jakiś
czas temu. Intrygujący opis, przepiękna okładka i tytuł, który wydawał się być
biletem do intrygującej historii sprawiły, że sięgnęłam po tę powieść prędzej.
I muszę przyznać, że już dawno polska proza nie wzbudziła we mnie aż tylu
różnych emocji.
‘’Najlepsza przyjaciółka’’
to powieść, o której można powiedzieć, że ‘’na dwoje babka wróżyła’’. Już w
krótkim prologu zostajemy zbombardowani, widzimy, że dzieje się tutaj prawdziwe
życiowe zło, dostajemy konsekwencję scenariusza, a nie mechanizm, który
doprowadził do konsekwencji. Można powiedzieć, że prolog jest także pewnego
rodzaju epilogiem. Uwielbiam, gdy autorzy stosują taki zabieg: już na wstępie
zostajemy zachęceni do dalszego czytania, by poznać początki owego Zła. I tutaj
są dwie możliwości: albo całość będzie ze sobą współgrać i dostaniemy naprawdę
solidną powieść obyczajową, albo autor poleci po najprostszej linii oporu i
prolog będzie najlepszym z całej książki. Jak było w tym przypadku?
Joanna ma bardzo
stabilne życie: pracuje jako fryzjerka i naprawdę doskonale spełnia się w
zawodzie, który również był jej pasją. Ma wspaniałego chłopaka Jakuba, z którym
mieszka, a ich znajomość trwa już cztery lata. Co prawda ma dość specyficznych
rodziców, którzy troszkę chowali ją pod kloszem, ale gdy Asia dorosła zaczęła
sama uparcie decydować o swoim życiu. Jej kolejnym marzeniem jest wycieczka do
Francji, a pierwszym krokiem do jego spełnienia jest zapisanie się na kurs
języka francuskiego. Tam, na prywatnych popołudniowych zajęciach poznaje
Elwirę, nieco wycofaną i cichą kobietę, która zrządzeniem losu staje się nie
tylko partnerką na lekcjach, ale także przyjaciółką. Zaczynają spędzać ze sobą
coraz więcej czasu, co odbija się na relacji Joanny z Jakubem. Wkrótce Elwira
zaczyna zajmować ważniejsze miejsce w życiu Asi, jednak ich przyjaźń zaczyna
wymykać się spod kontroli…
Pierwsze, co
muszę napisać: gratuluję autorce wykreowania tak strasznie naiwnej i głupiej
bohaterki, jaką jest Joanna. O mój Boże. Stworzenie takiej kreacji postaci jest
na pewno trudnym zadaniem. Nie dość, że trzeba ją cały czas prowadzić za rączkę
to jest tak podatna na różne wpływy, że życie kołysze nią jak wiatr
chorągiewką. Naprawdę kłaniam się w pas, bo autorka stworzyła Joannę bardzo
konsekwentnie, wiedziała, że czytelnik raczej nie zapała do niej sympatią, a
czytając kolejne rozdziały książki będzie się co chwila łapał za głowę jak
można mieć takie klapki na oczach?
Kompletnym
przeciwieństwem jest Elwira. Dla Joanny jest troszkę zamkniętą w sobie,
wycofaną i cichą kobietą, a dla czytelnika otwartą księgą. Między kolejnymi
rozdziałami autorka wplata fragmenty pamiętnika Elwiry, które prowadzi od
dzieciństwa, więc poznajemy ją bardzo dobrze. Kontrast pomiędzy tymi
bohaterkami jest tak fantastycznie zarysowany, że człowiek się dziwi jak w
ogóle takie dwie osoby mogą się ze sobą zaprzyjaźnić. Wiadomo, że życie pisze
różne scenariusze więc wszystko jest jak najbardziej możliwe.
Książkę czyta
się powoli, jak na tego rodzaju obyczajówkę. Izabela M. Krasińska stara się przedstawić
swoje postaci bardzo szczegółowo i realistycznie, dzięki czemu mamy nieźle
wykreowane portrety psychologiczne. Bardzo podoba mi się kameralność tej
książki, bo tak naprawdę mamy trzy główne postaci i kilka pobocznych, na które
tak naprawdę nie zwraca się uwagi. Narrator trzecioosobowy lawiruje pomiędzy
głową Joanny i myślami jej partnera Jakuba, ale tempo narracji jest powolne –
nie jest to jedna z tych książek, przez które się płynie. Długie opisy, urywki
wspomnień, rozmyślania bohaterów troszkę spowalniają czytanie. Moim skromnym
zdaniem nie jest to minusem książki – bardzo się cieszę, że mogłam dogłębnie
poznać bohaterów, dzięki temu obserwowanie tego, jak zmieniają się relacje
między nimi było naprawdę fascynujące. Wspomnę też tutaj o ostatnich scenach,
które dla mnie były przygnębiające i gdyby nie było tak gorąco a moje oczy
kompletnie wysuszone – to pewnie uroniłabym łzę.
Bardzo
przyjemnie czytało mi się tę książkę i mimo, że znam ten scenariusz z kilku
filmów to i tak nie mogłam się oderwać. Izabela M. Krasińska to kolejna polska
autorka, którą bardzo lubię i myślę, że również z resztą jej książek będę
chciała się zapoznać. Jej pióro potrafi utkać fantastyczną historię obyczajową,
a literatura kobieca jest ostatnio moim ulubionym gatunkiem. Po takiej książce
i głupiutkim toku rozumowania głównej bohaterki człowiek uświadamia sobie, że
wiedzie w miarę stabilne życie. Bardzo często zastanawiałam się, jak Jakub mógł
z nią tyle wytrzymać. Ale jak to mówią: miłość jest ślepa.
Książka ląduje
na półce moich ulubionych książek z literatury kobiecej. Te i inne książki z
tego gatunku znajdziecie na: www.selkar.pl J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz