MARIE LUCAS - MIĘDZY TERAZ A WIECZNOŚCIĄ
Tytuł: Między teraz a Wiecznością
Autor: Marie Lucas
Seria: Poza Czasem
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Data Premiery: 30.04.2014
Ocena na Lubimy Czytać: 6,5//10
Ocena CathVanDerMorgan: 3/10
Na pierwszy rzut oka wszystko było w porządku –
niezobowiązująca fabuła, luźna narracja, no i ‘Seria Poza Czasem’ którą bardzo
lubię i większość książek mam i pochłaniam. Do tego piękna okładka przykuwająca
wzrok od pierwszego wejrzenia. Tyle cudownych kolorów i tytuł: tajemniczy,
mroczny. Miałam ochotę na jakiś dobry romans z duchami, a tutaj takie coś…
Nie oceniaj książki po okładce mówili…
Julia to bardzo irytująca szesnastolatka. Swoją drogą,
dlaczego to zawsze musi być Julia? W życiu nie dam swojemu dziecku na imię
Julia – wszystkie Julki w literaturze są jakieś takie rozlazłe, strasznie
irytujące, mające dziwne problemy… Ta nie różni się od nich niczym… No, może
tylko większym poziomem głupoty.
Próbując uciec od pewnego tragicznego wydarzenia z
przeszłości razem z matką przenosi się do innej części Niemiec co za tym idzie oczywiście
jak w większości książek rusza z podniesioną głową do nowej szkoły, gdzie może
być kim chce i zacząć wszystko od nowa. Udając kogoś, kim do końca nie jest
zdobywa nowych dodajmy popularnych w szkole znajomych oraz Felixa, który jest
takim typowym bożyszczem, choć nie sądzę, by był kimś więcej niż po prostu obiektem
nastoletnich westchnień…
Wszystko oczywiście pląta się, gdy na lekcji angielskiego Julia
dostrzega Nikiego – gościa powszechnie uważanego za dziwaka, od którego
trzymają się z daleka, ale jak to zazwyczaj bywa Julia nie może oderwać od
niego wzroku. I to właśnie postać Nikiego trzymała mnie do końca, bo inaczej
rzuciłabym tę książkę w cholerę.
Okazuje się, że umiera dziadek Julie, który po śmierci
próbuje przekazać jej wiadomość. A sową pocztową w tej sytuacji jest oczywiście
nasz tajemniczy Niki… Niki, który posiada pewną moc, Niki, który jest inny niż
wszyscy…
I tak rozpoczyna się cała pula dziwnych wydarzeń, krążących
wokół problemu naszej niesympatycznej bohaterki. Tajemnicze wydarzenie z
przeszłości ma tutaj kluczowe znaczenie i wraz z naszą trójką głównych
bohaterów, a zarazem nieszczęsnym trójkątem miłosnym próbujemy rozwikłać i
poukładać w logiczną całość wszystkie puzzle tworząc na końcu naprawdę bardzo
dziwaczną konstrukcję. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie Julia. Gdyby nie jej
monologi, próby marnego wytłumaczenia czytelnikowi swoich emocji i postępowań
dla mnie totalnie nielogicznych i nie na miejscu być może ta powieść byłaby
czymś znacznie więcej.
Fabularnie książka leży w gruzach. Jest jak ser z mnóstwem
dziur które symbolizują niedokończone wątki, albo inne głupoty, które serwuje
nam autorka czasami zapominająca o swoich postaciach i losach, które im
zgotowała. Dialogi wołają o pomstę do nieba. Wywoływały we mnie odruch
wymiotny, a moje brwi stale były w górze ze zdziwienia, zażenowania,
zniesmaczenia…
Julia jest jeszcze gorsza niż Bella Swan. Serio, jeśli Bella
ze swoim ‘Edward czy Jacob’ was irytowała, Julia jest sto razy gorsza! Latała
przez całego buka od jednego do drugiego całując się, albo uprawiając seks albo
z jednym albo z drugim! (oczywiście bez żadnych większych emocji, równie dobrze
mogłaby iść do kina, albo zeżreć całą czekoladę a nie zrobiłoby jej to większej
różnicy). Nie wiem, może to był celowy zabieg – w sensie stworzyć taką
niepoprawną bohaterkę, totalne przeciwieństwo niewinności, którą miałam ochotę
złapać za te kudły i porządnie potrząść… Autorka bardzo skrzywdziła swoich
bohaterów, totalnie spłycając ich osobowości. Może właśnie to miało na celu
sprawić, by czytelnik szczerze ich nienawidził, a co za tym idzie gadał w kółko
o tej najgorszej powieści ostatnich miesięcy.
Kicz goni kich, banał goni banał… Podziwiam siebie, że
dotarłam do końca, bo histor/ia ma naprawdę niesamowity potencjał! Ta sytuacja
z porozumiewaniem się ze zmarłymi, ta cała mroczna otoczka i cmentarny klimat,
to naprawdę coś, co można by było rozwinąć i ulepić z tego naprawdę niezłą
rzecz. Ale niestety, chyba zabrała się za to zła osoba, skupiająca się głównie
na psuciu swojej bohaterki, która jak marionetka posłusznie wykonywała
wszystkie polecenia. ‘Między teraz a wiecznością’ to masakrycznie
niedopracowana książka. I na pewno nie jest to powieść dla młodszych
czytelniczek! Dziewczyny, nie czytajcie tego, bo popsuje wam obraz wielu
rzeczy. Naprawdę, totalny niewypał. Chętnie się jej pozbędę. Czy ktoś jest
chętny? Chociaż nie. Wtedy miałabym na sumieniu, że pomogłam autorce zepsuć
jakąś piękną zasadę kierującą czytelnika, który miałby nieszczęście tę powieść
ode mnie dostać…
Osobiście nie trawię romansów paranormalnych pisanych przez amrykańskich i europejskich autorów. Ja rozumiem, że to powieści dla młodzieży i stąd nie można wymagać od nich poziomu Williama Goldinga, ale nie zmienia to faktu, że byłoby bardzo miło, gdyby kolejna tego typu historia nie była kopiuj-wklej "Zmierzchu" czy innego "Wywiadu z wampirem". Pomijając już fakt, że moim zdaniem nie każda taka powieść musi skupiać się wokół wątku miłosnego. Jak to możliwe, że azjatyccy autorzy tworzący podobne historie robią to po mistrzowsku? Pamiętam, że kiedy wróciłam do Polski z rocznego pobytu w Szkocji, ucieszyłam się, gdy zobaczyłam w bibliotece półkę pełną nowych książek... wszystkie okazały się paranormalami. Twoja recenzja jedynie utwierdziła mnie w przekonaniu, by nie tykać podobnej literatury.
OdpowiedzUsuńblizej-ciszej-bardziej.blogspot.com
powiem Ci, że ja coraz bardziej odbijam od romansów paranormalnych. normalnie jestem nimi zmęczona :(
Usuń