Tytuł: Żona mimo woli
Autor: Annika Sharma
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
PREMIERA: 08.08.3017
Ocena CathVanDerMorgan: 7/10
Nithja to poukładana dziewczyna, z dobrej rodziny, która z
dumą kontempluje hinduskie zwyczaje pomimo tego, że w poszukiwaniu za chlebem
wyruszyli do Ameryki. Nawet żyjąc w Pensylwanii przestrzegają odpowiednich
zasad, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Nasza główna bohaterka
ma dwadzieścia jeden lat, jej największym marzeniem jest zostać lekarzem,
dlatego w pocie czoła haruje by mieć jak najlepsze stopnie. Zdaje się, że
wszystko ma poukładane do momentu, gdy na ostatnim roku z college poznaje
Jamesa, cudownego mężczyznę o zielonych oczach, który niczym rycerz ratując
damę z opresji wkracza w jej życie z mocnym przytupem. Od tej pory Nithja staje
przed nie lada wyborem, wszystko, co do tej pory znała i czym się kierowała
ulega zachwianiu. Czy dla Jamesa będzie gotowa zrezygnować z własnej rodziny?
Na początku powiem, że spodziewałam się po tej książce
czegoś zupełnie innego. Sądziłam, że w tej lekkiej obyczajowej powieści spotkam
coś więcej, może jakąś nutę dramatu, albo coś w tym stylu – będąc młodą
dziewczyną przeczytałam ‘Spaloną żywcem’ i tak jakoś Indie nie kojarzą mi się
ze zbyt szczęśliwymi klimatami. Tutaj natomiast mamy spokojną historię
opowiadaną z perspektywy młodziutkiej jeszcze dziewczyny, która powiedzmy
dopiero zaczyna żyć pełną piersią. Wszystko, co do tej pory uznawała za główne
wartości życia zostaje niebezpiecznie zachwiane bowiem jej rodzina żyje w
świecie aranżowanych małżeństw, które zawierane są ze względu na dobrobyt a nie
na miłość. Nithja zostaje przez swoje życie wystawiona na próbę, która
przypominała mi bardzo historię Pocahontas. Musicie wiedzieć, że Pocahontas to
moja ulubiona disnejowska animacja, chyba jedyna, która nie kończy się
bezpośrednim happy Endem. Zarówno tu, jak i w mojej ukochanej bajcie mamy
zderzenie dwóch róznych kultur, gdzie los drwiącym śmiechem decyduje za nas.
Obie te kobiety mają ze sobą wiele wspólnego, ponieważ od ich obu oczekuje się
między innymi podporządkowania do zasad i reguł obowiązujących w ich świecie.
Obie także wychodzą poza nawias, podążając za głosem serca. I obie,
ciemnoskóre, zakochują się w białym mężczyźnie.
‘Żona mimo woli’ to powolne rozważanie i balansowanie
pomiędzy kontrastami ukazanymi przez autorkę. Mamy dwie rodziny tak bardzo
różne od siebie, a jednocześnie podobne. Rodzina Nithji to przede wszystkim
miłość, bezinteresowność i ogromne wsparcie. Wydają się być niesamowicie
szczęśliwi tylko (albo aż) dlatego że mają siebie nawzajem. Na kartach tej
powieści poznajemy zarys hinduskiej kultury, a więc będziemy uczestniczyć w
typowym weselu, gdzie nowożeńców wybiera rodzina, a sami zainteresowani poznają
się dopiero podczas ceremonii zaślubin. Nieraz założymy suri, a także zjemy
ziemniaczane curry. Towarzyszymy głownej bohaterce, gdy jej życie w tak krótkim
czasie obraca się o sto osiemdziesiąt stopni, kibicujemy jej, w powolnym tempie
zmierzając do końca powieści. Tak jak mówię, to nie jest to, czego się
spodziewałam, miałam nadzieję chociażby na jakieś spektakularne dramatyczne
zakończenie, nie wiem, spadającą bombę albo coś, ale po zamknięciu tej książki
doszłam do wniosku, że chyba nie o to tutaj chodziło. Miejscami ta powieść się
wlecze i przypomina operę mydlaną w stylu Wspaniałego Stulecia – kręcimy się w
kółko – college, dom, college, dom – chwilami akcja przyspiesza, wtedy mamy
nadzieje na jakieś wielkie bum, ale zostajemy wyprowadzeni w pole. Tak samo
właśnie zakończenie, niby coś sugerujące ale nadal otwarte, tak jakbyśmy my sami
mieli zadecydować czy iść za tym co mówi nam głosik w głowie, czy może podążyć
za głosem serca. Muszę też pomarudzić na główną bohaterkę, która czasami
naprawdę mocno mnie irytowała aż miałam nią ochotę potrząsnąć. Innym razem
biłam jej brawo dlatego, że pomimo wszelkich pokus pozostała wierna swoim
zasadom i nie dała się wykoleić ze swojego własnego ja.
Powieść sama w sobie jest lekka, ot na jeden wolny wieczór,
taka na jeden raz. Próżno tu szukać zawiłej akcji, zagadek do rozwiązania czy
jakiejś antyutopijnej apokalipsy. Dostajemy spokojną opowieść w klimacie New
Adult o potędze uczucia, które może wszystko. Potem ewentualnie ma się ochotę
na gorącą czekoladę i jakiś bollywodzki film.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz