Tytuł: SLASH
Autor: Natalia Osińska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Agora
MOJA OCENA: 8/10 ********
Na całe szczęście ja czasy szkoły średniej już dawno mam za
sobą. Co wcale nie oznacza, że jestem stara jak dinozaur i powinnam już
wyginąć! Pamiętam jednak to, co w czasie liceum było bardzo istotne –
przynależność do jakiejś określonej grupy. Mnie, chociaż nie do końca to przeze
mnie przemawiało, przypadło ubierać się na czarno czym zwracałam na siebie
uwagę większości szkoły. Byłam widziana z daleka, mówiono o mnie, czułam się w
jakiś sposób wyjątkowa.
Pamiętam, że bardzo ważnym czynnikiem dla mnie było szukanie
własnej tożsamości. Nie chciałam być taka jak wszyscy. Słuchałam innej muzyki,
starałam się nie przejmować opinią moich kolegów i koleżanek. Wielokrotnie
jednak nie pokazywałam po sobie że pewne rzeczy obchodzą mnie bardziej niż
inne. Miałam przyjaciela, z którym tańczyłam na balu studniówkowym. Był inny i
właśnie przez tę inność był wytykany palcami. Podziwiałam go, bo pomimo tego
jak bardzo cierpiał, zawsze odważnie szedł z uniesioną głową. Nie bał się
powiedzieć głośno: jestem homoseksualny. Dzisiaj ten filmik dedykuję przede
wszystkim jemu.
‘Slash’ to kontynuacja powieści ‘Fanfik’, o której słyszałam
w zeszłym roku bardzo dużo ciepłych i pozytywnych opinii. Sama mogłabym się
podpisać pod większością z nich, między innymi dlatego, iż uważam, że obie te
powieści powinny być wpisane jako obowiązkowe w kanon lektur szkolnych.
Historia Natalii Osińskiej to nie tylko niekonwencjonalna podróż przez pytanie
‘kim jestem’, ale także ogromne wezwanie do odwagi by nie bać się pokazywać
tego, co w nas drzemie. Książka porusza się bowiem w tematach LGBT, czyli
związanych z homoseksualizmem – odmienną orientacją seksualną. Temat tabu, o
którym mimo wszystko bardzo głośno się mówi i powinno się mówić!
Jeżeli nie czytaliście ‘Fanfika’ – spokojnie, nie będę tutaj
niczego spolerować. Skupię się tylko i wyłącznie na jego kontynuacji. I w
zasadzie wydaje mi się, że można czytać ‘Slash’ jako osobną historię, ja nie
czytałam części pierwszej a mimo to potrafiłam ogarnąć część drugą. I zacznę
może od tego, czym właściwie jest ‘Slash’. Gdy dostałam propozycję przeczytania
tej książki, chwilę mi zajęło, żeby zorientować się, że to właśnie kontynuacja
‘Fanfika’ byłam w tym kompletnie zielona. Słowo Fanfik wiadomo z czym się
kojarzy – opowieść, często bazująca na jakiejś znanej osobie, albo zespole
(sama niegdyś pisałam opowiadanie o Tokio Hotel, kompletnie nie zdając sobie
sprawy z tego, że piszę fanfik!) pisana nieoficjalnie przez jakiegoś fana, albo
grupę fanów. Natomiast ‘Slash’ wdziera się głębiej, stanowiąc opowieść
kompletnie pozbawioną jakiegokolwiek tabu, bazującą na romansie pomiędzy dwoma
osobami tej samej płci.
Jeśli chodzi o mnie, ja uważam, że każdy człowiek odpowiada
za własne szczęście i nikt inny nie powinien się w to wpierdzielać. Każdy z nas
rodzi się i dorasta szukając własnego sposobu na życie i prawdą jest, że nikt
za nas tego życia nie przeżyje. Dlaczego więc tak często przejmujemy się opinią
innych, boimy się, albo rezygnujemy z czegoś tylko dlatego, że inni by tego nie
zaakceptowali?
Tak samo jest z dwójką naszych głownych bohaterów – Tośkiem
i Leonem. I o ile pierwsza część historii bazowała w większości na Tośku, przynajmniej
tak rozkminiłam, tak tutaj na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się Leon. I w
zasadzie Leon jest mi bliższy, bo jest poukładany, ma wszystko pozapisywane w
kalenarzu i w ogóle, jest spokojny, lubi teatr, zupełne przeciwieństwo
roztrzepanego Tośka. Obaj są w szkole średniej. Czasami jak dwie krople wody,
czasem jak ogień i woda. Widać definitywnie chemię między nimi, wszystkie
rozterki i uczucia, które nie mogą (a powinny) zostać wypowiedziane na głos.
Droga do samoakceptacji i przyznania się do własnych uczuć obu chłopców jest
bardzo daleka, szczególnie jeśli gdzieś w głowie ma się zbudowany mur bazujący
na jakimś epizodzie z przeszłości. Bo jak tu się przyznać do tego, że jest się
innym, gdzie w dobie Facebooka, Twittera i innych kont społecznościowych można
pójść na samo dno. Szczególnie jeśli ma się durnowatych znajomych, którzy
sprawią, że nasze poczucie własnej wartości legnie w gruzach. Wiecie co?
Skojarzył mi się właśnie film ‘Sala samobójców’ – tam jest właśnie świetnie
pokazane w jakim społeczeństwie żyją młodzi ludzie i z jakimi przeciwnościami
muszą codziennie walczyć.
Natalia Osińska zgrabnie balansuje pomiędzy kolejnymi
definicjami, starając się obalić mity i żelazne poglądy, ukazując że miłość
niejedno ma imię, a bronienie się przed samym sobą wcale nie jest takie
właściwe. Jednocześnie ta historia jest bardzo optymistyczna, bo pomiędzy
kolejnymi problemami – nie tylko własnej seksualności, ale także zahacza o
problem dopalaczy na przykład, pojawiają się momenty, gdzie miałam uśmiech od
ucha do ucha – szczególnie, gdy uczniowie przygotowali tekst na sztukę
teatralną w nowoczesny sposób bazującą na powieściach Sienkiewicza. Wtedy to
omal nie pękłam ze śmiechu. ‘Slash’ to przede wszystkim napisana lekkim piórem
opowieść o trudnych tematach, o których mówi się coraz częściej, o których jest
coraz bardziej głośno. W ogóle tutaj ogromne ukłony dla pani Natalii, ponieważ
język jakim operuje jest nie tylko lekki, jest kulturalny, miły dla oka.
Pozbawiony przekleństw, obraźliwych słów, pani Natalia bardzo ciepło pisze o
uczuciach, a opisy stanowiące większą część książki są wzbogacone o dialogi z
dnia codziennego, więc cały czas miałam wrażenie że wcale nie jestem
czytelnikiem, a jakąś tam koleżanką Tośka i Leona, która po prostu ich
obserwuje.
Nasi główni bohaterowie nie są jednowymiarowi i to dla mnie
jest bardzo silnym trzonem całej historii. Leon potrafi uronić łzę, Tosiek
potrafi się naprawdę wkurzyć, potrafią się postawić albo zrobić jakąś głupotę,
żeby zwrócić na siebie uwagę. Angażują się w życie szkoły, chodzą do kina,
jedza popcorn – wszystko, czym właśnie nastolatkowi się zajmują. To sprawia, że
historia jest jeszcze bardziej wiarygodna i angażuje. I wydaje mi się, że to
chyba nie koniec tej historii?
Bardzo zachęcam Was do przeczytania tej książki. Nawet,
jeśli nie za bardzo poruszacie się w tematach LGBT. Dlaczego? Chociażby
dlatego, żeby potwierdzić moje słowa, że nim odkryjemy siebie i zrozumiemy co
tak naprawdę znaczy kochać, musimy przejść przez długą drogę. Ale wierzcie mi,
czasami warto. Nawet jeśli ta droga jest bardzo ciężka.
Zapraszam również na recenzję w wersji wideo na kanale MIASTO ATRAMENTOWYCH SŁÓW
Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję Wydawnictwu Agora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz