Tytuł: ARSEN
Autor: Mia Asher
Wydawnictwo: Wydawnictwo Szósty Zmysł
MOJA OCENA: 7/10 *******
Główną bohaterką jest Cathy, moja imienniczka. Ma wspaniałego męża Bena, z którym jest w związku od
jedenastu lat - w tym przez sześć cudownych wiosen tworzą idealne małżeństwo. To, jak się poznali jest magiczne, cudowne i w zasadzie takie
scenariusze zdarzają się tylko w filmach. Od razu zakochują się w sobie na
maksa, to co ich łączy jest szczególnie niezwykłe. Ben jest uosobieniem ideału:
cierpliwy, czuły, inteligentny, Cathy ma w nim prawdziwe oparcie. Ale jak to
często bywa, życie pisze różne scenariusze i nad to wspaniałe małżeństwo
nadciągają czarne chmury. Cathy po raz trzeci traci dziecko. Próbowali już
wszystkiego, ale ciągle w jakiś sposób ta kobieta nie może donosić ciąży. Przez
to czuje się bezużyteczna, pusta, jej psychika przez to zostaje porządnie
nadszarpnięta. Stopniowo odsuwa się od męża, odkrywając że przede wszystkim
nienawidzi jego pocieszenia. Nie pomaga też fakt, że właśnie w tym najgorszym
momencie pojawia się tytułowy bohater książki, zmysłowy, młody mężczyzna o
niebieskich oczach, przez którego już nigdy nic nie będzie takie samo.
Podzieliłabym tę książkę na trzy części:
Pierwsza: dramat.
Tutaj naprawdę dzieje się sporo złego. Poznajemy bohaterów
oraz ich rozpadające się na kawałeczki serca. Są momenty, które naprawdę
wzruszają, widzimy tę niesprawiedliwość, która kiełkuje w umysłach Cathy i
Bena. Kontrastująca między sobą dwutorowa narracja nadaje jeszcze więcej
ciemnych kolorów, gdy równocześnie z bolesną teraźniejszością poznajemy
początek relacji między bohaterami. Bowiem w rozdziały, które malują tu i teraz
autorka wplotła kilka retrospekcji, które czytamy z uśmiechem na twarzy.
Kolorowa, dopiero kiełkująca miłość kontra czarno-biała rzeczywistość splamiona
krwią kolejnego poronionego dziecka.
Druga część powieści to jeden, wielki erotyk. I od razu
zaznaczam wielkimi literami: TO NIE JEST KSIĄŻKA DLA CIEBIE, JEŚLI NIE MASZ
UKOŃCZONYCH OSIEMNASTU LAT. Liczne sceny seksu są naprawdę szczegółowe,
wulgarne, a ja sama, choć trudno mnie czasami zawstydzić miałam rumieńce na
twarzy. W którymś momencie nawet miałam dość, gdy nasi bohaterowie na każdej
kartce robili coś niegrzecznego. W tej części również pojawia się główny
konflikt, miłosne rozterki. Napięcie seksualne, pożądanie wręcz wylewają się z
kolejnych rozdziałów. Główna bohaterka zachowuje się miejscami skandalicznie.
Wiemy, że kocha męża, pomimo tragedii jaką przeszli, ale równocześnie Cathy
czuje ogromny pociąg do Arsena, faceta który z początku jest tylko
przyjacielem, który pragnie jej wysłuchać. Z czasem, jak możemy się domyślić w
grę wchodzą większe słowa. Ta część książki wywarła we mnie masę gniewu, bo
choć rozumiem Cathy i jestem w stanie wyobrazić sobie to, przez jaką rozpacz
musiała przechodzić, nie byłam w stanie zaakceptować tego, co robi. Miejscami
naprawdę nie byłam w stanie czytać dalej non stop zadając sobie pytanie:
dlaczego. Cathy, dorosła kobieta miejscami zachowywała się jak rozpieszczona
księżniczka i czasem naprawdę miałam jej dość.
Trzecia część to bałagan po potężnym kataklizmie. Wszystko
jest zniszczone, czytelnik jest zdruzgotany. Wiedząc, że wszystko stracone
jednocześnie czujemy nadzieję. Staramy się pozbierać, ochłonąć i przede
wszystkim zrozumieć.
Ogółem książkę czyta się szybko, ale w którymś momencie
wcale nie jest to lekkie czytanie. Chodzi mi właśnie przede wszystkim o sceny
zbliżeń między bohaterami. Język w tych miejscach jest wulgarny, bohaterowie
nie mają zahamować i w pewnym momencie nawet myślałam, że czytałam 50 twarzy
Greya. To powieść o próbie zagłuszenia bólu, sprawienia by po tak ogromnej
stracie znowu coś czuć. Nasi bohaterowie są odpowiednio skonstruowani, byśmy
mogli bez problemu z miejsca rozwikłać kto jest dobry a kto zły. Poukładany,
czuły Ben, wspaniały i troskliwy mąż, Cathy, która nie może sobie poradzić z
kolejną stratą dziecka i Arsen, rycerz na białym koniu jednocześnie zły i
prawie że nikczemny. To szokująca obyczajowa historia, która miejscami rozrywa
na strzępy. Wciąga a jednocześnie razi swoją bezpośredniością. I bardzo, ale to
bardzo nie podobał mi się epilog. Moim zdaniem nie tak powinna się zakończyć ta
historia. Szczęśliwe zakończenie tak naprawdę nie jest szczęśliwym zakończeniem
i czegoś definitywnie było tutaj brak.
Jest to książka wydaje mi się skierowana do dorosłych kobiet
i to właśnie im ją polecam. Historia ta udowadnia, że wszyscy popełniamy błędy,
a ich konsekwencje mogą być ogromne. Autorka także przekonuje, że nie można
kochać dwóch osób jednocześnie, i czasem myśl, że być może jesteśmy w kimś
zakochani może być dla nas także trująca. Oj, ciężka to była przeprawa, do tej
pory mam ochotę nawrzeszczeć na Cathy. Jednocześnie ta powieść to hołd dla tezy, że nikt nie jest idealny i każdy z nas ma prawo zabłądzić, popełnić błąd, każdy zasługuje na drugą szansę. Każdy z nas ma jakąś rysę na szkle.
ZA MOŻLIWOŚĆ PRZECZYTANIA KSIĄŻKI PRZEDPREMIEROWO DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU SZÓSTY ZMYSŁ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz