Recenzja #5:
Javier Rusceus – Play
Tytuł: Play
Autor: Javier Rusceus
Wydawnictwo: Jaguar
Data Premiery: 15.01.2014
Ocena na Lubimy Czytać: 7/10
Ocena CathVanDerMorgan: 5/10
Gdy byłam małą
dziewczynką miałam jedno marzenie: jechać do ‘Od przedszkola do Opola’,
zaśpiewać z moją ówczesną idolką Natalią Kukulską (tak, tak, ‘Mała, smutna
królewna’ wymiata!) i zgarnąć jednego z tych wielgachnych misiów, które
dostawały dzieci za udział w programie. Och, jak ja o tym marzyłam!
To marzenie
kiełkowało we mnie bardzo, bardzo długo, aż w moim życiu pojawiło się Tokio
Hotel, zapragnęłam grać na gitarze (i tata przywlókł mi do domu moją cudowną
Fiestę <3) no i się zaczęło. Co prawda, jak wiecie, żadna ze mnie gwiazda
światowego formatu, jednakże jak już coś mnie boli albo wkurza, to po prostu
wylewam swoje emocje na papier i proszę bardzo: powstaje jakiś muzykopodobny
twór w moim wykonaniu.
Podobne marzenie
zakiełkowało w głowie Leo Serafina – dość przebojowego i ekscentrycznego
bohatera powieści ‘Play’ otwierającej nową, bardzo muzyczną serię dla
młodzieży.
Leo nie dogaduje
się z ojcem, co widać na pierwszy rzut oka. Bo Leo to chłopak, który raczej nie
jest typem kujona – ooo, daleko mu do krawacika i teczuszki. Nigdy więc nie
będzie nudnym prawnikiem, ani zbijającym bąki milionerem, jakby chciał jego
ojciec. Leo po prostu marzy o sławie. Blask jupiterów to jest coś, za co dałby
się pokroić. Przecież mógłby w ten sposób udowodnić ojcu, jak bardzo się mylił,
co do swojego najstarszego syna – że na marzeniach naprawdę można zbić niezłe pieniądze.
Po kolejnej dość
dramatycznej kłótni Leo nie wytrzymuje. Pakuje manatki i wyjeżdża do Nowego
Jorku, niemalże bez pożegnania. Tam poznaje kilku przyjaciół, którzy będą mu
towarzyszyć, ale może nie będę się nad tym rozwodzić, bo jest jeszcze Aaron –
młodszy brat Leo.
Aaron to totalne
przeciwieństwo Leo: spokojny, opanowany, kulturalny, bardzo wrażliwy. Naprawdę,
chłopak idealny, chociaż może troszeczkę wycofany ze świata. I do tego
tajemniczy. Oj, tak, Aaron ukrywa pewną tajemnicę, a wszystko zaczęło się od
tego, że w jego życiu pojawiła się Delilah. Pierwsza wielka miłość. Komu nie
sprawiła kłopotów – proszę o rękę w górze! Jakoś mnie to nie dziwi. Pierwsza
miłość bywa okrutna. I niestety obok Aarona również nie przeszła obojętnie.
Mijają dwa lata
odkąd Leo się wyprowadził. Aaron musiał się nauczyć żyć bez starszego brata.
Było ciężko, ale jakoś się udało. Swój ból przelewał (i nadal przelewa,
szczególnie po bolesnym starciu z pierwszą miłością) na papier, to znaczy,
pisał wiersze, teksty, a potem komponował muzykę. I to nie byle jaką! Jednak
chłopak ukrywa swój talent. Może to kwestia braku odwagi, braku wiary w siebie?
A może po prostu chłopak nie ma najmniejszej ochoty dzielić się nimi ze
światem.
Mogłoby się
wydawać, że wszystko przybrało odpowiednie tory, a tutaj bęc! Grom, jak z
jasnego nieba – bowiem Leo wraca. Po dwóch latach. Bez zapowiedzi. Wraca i
wywraca ułożony świat swojego braciszka do góry nogami. Bo musicie wiedzieć, że
Leo jest wścibski, szalony, nieprzewidywalny. Przypadkiem odkrywa mały sekrecik
Aarona, a potem to jak domino: w głowie Leo rodzi się szalony pomysł, postanawia
wcielić go w życie i zaczyna się jazda!
‘Play’ to
totalnie muzyczna książka, w której widać pasję autora. Każdy rozdział bowiem
zaczyna się cytatem pochodzącym z jakiejś piosenki, który idealnie wpasowuje się
w klimat danego rozdziału. Naprawdę miło było tu spotkać fragmenty takich kapel
jak Blink 182, Linkin Park, czy Simple Plan, który ubóstwiam! Pojawiły się
tylko trzy linijki z tekstu ‘Loser of the Year’, a moje serducho urosło co
najmniej ze trzy razy!
Czasem, czytając
książkę, miałam wrażenie, że oglądam jakieś reality show o powstaniu jakiejś
legendy popu. Nie wiem, może to się wiąże z tym, że pod choinkę Abby podarowała
mi ‘This is us’, kinowy przebój o zespole One Direction. Tak, tak, dobrze
czytacie: 1D. Możecie wierzyć, lub nie, ale ten zespół naprawdę mi się podoba.
Może nie tyle co muzyka, jak humor, którzy chłopcy wnoszą w życie. Trochę z
tego humoru podkradł właśnie Leo, który serwując luzackie teksty rozbawia
czytelnika do łez.
Narracja w
książce prowadzona jest dwojako: w trzecioosobowej formie, z perspektywy dwóch
bohaterów, a więc na zmianę śledzimy losy to Aarona, to Leo. Jest to bardzo
fajny zabieg, ponieważ bracia są różni jak ogień i woda. Miło więc popatrzeć na
świat innymi oczami. Mojemu sercu zdecydowanie jest bliższy Aaron. Taki chłopak
idealny, księciunio z gitarą. Jego wrażliwość, charyzma, pasja i może szczypta
romantyzmu sprawia, że chciałoby się go poznać bardziej.
Ale na tym
pozytywy się raczej kończą. ‘Play’ to powieść skierowana raczej do młodszej
młodzieży. Momentami towarzyszyło mi uczucie, że już gdzieś coś podobnego
czytałam, widziałam, słyszałam. Byłam w stanie przewidzieć wiele rzeczy, więc
jak dla mnie za dużo tu było infantylności i naiwności. Przykład? Autor zwala
na braci prawdziwe bomby w postaci przeróżnych zwrotów akcji i za każdym razem,
wychodzą z nich bez szwanku. Wszystko spływa po nich jak po maśle. Dużą rolę
odgrywają w tym poboczne postaci w osobie ‘speców od rynku muzycznego i tej
całej plastikowej sieczki, jaką jest show-biznes’. Dzięki ich wiedzy o tej
całej machinie, doświadczeniu jakie zbierali przez lata bracia Serafin
wyrastają na prawdziwe gwiazdy. Jednakże sposób rozumowania tych postaci,
które, jako mentorzy powinni być mądrzy i godni naśladowania, ukazuje świat
jupiterów jako zakłamany zakątek pozbawiony jakichkolwiek kolorów. Wszystko dla
nich jest w nim sztuczne, nastawione na konsumpcję (chociaż myślę, że coś w tym
jest, ale bez przesady!). A muzyka jest przecież tak cudownym zjawiskiem, że
potrafi pokolorować nawet najczarniejsze koszmary. Powinna łączyć, a nie
dzielić.
Podsumowując!
Nie zżyłam się z bohaterami, fabuła ledwo mnie wciągnęła. Biorę jednak pod
uwagę mój wiek (niezła staruszka ze mnie, doprawdy!) i mój gust literacki.
Sięgnęłam po tę książkę zaraz po ‘Ostatniej Spowiedzi, tom 3’ Niny Reichter, sądząc, że ‘Play’
jakoś mi wynagrodzi zakończenie wspomnianej wyżej powieści. To nie był dobry
pomysł. Ostatnio zrobiłam się naprawdę wybredna i większość powieści naprawdę
mi nie podchodzi. Jednakże to wcale nie oznacza, że Wam się nie spodoba! Może
wręcz przeciwnie, pokochacie ją całym sercem!
Słyszałam, że
niedługo ma się ukazać drugi tom, więc wypada po prostu na niego czekać. Czy po
niego sięgnę? Nie wiem, nie jestem pewna. Może? Fajnie by było zobaczyć, czy
historia się rozwinie. Może się okaże, że dalej jest tylko lepiej?
PODOBNA KSIĄŻKA:
Jak dla mnie
muzyczne klimaty o wiele lepiej odzwierciedla powieść ‘Lemoniada Gada’ spod
pióra Marka Hughesa, na której podstawie powstał disneyowski film. Serdecznie
polecam Wam tę książkę, jest naprawdę zabawna i mądra. Jeżeli oglądaliście
film, to koniecznie po nią sięgnijcie, bo diametralnie różni się od swojego
ekranowego następcy.
A jak Wam się podobała ta książka?
Odsyłam Was także do mojej filmowej
wersji recenzji. Nie zapominajcie zostawiać komentarzy z linkami do swoich blogów/vlogów.
Klikajcie łapki w górę, subskrybujcie.
Do kliknięcia,
Cath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz