'JAK FENIKS Z POPIOŁÓW'
Tytuł: Z popiołów
Autor: Martyna Senator
Wydawnictwo: Czwarta Strona
MOJA OCENA: 9/10 *********
Jesteśmy ludźmi. Oprócz zmartwień, zwykłych szkolnych czy
codziennych spraw dźwigamy także coś więcej. Tajemnice. Chowamy je głęboko,
staramy się zapomnieć albo wyciszyć. Nie chcemy o nich rozmawiać. To może być
jakaś historia, drobny epizod z życia, coś, z czego nie jesteśmy dumni,
nieszczęśliwe zrządzenie losu. Nie chcemy by ludzie dowiedzieli się jak bardzo
zadrwił z nas los, jak zostaliśmy wystawieni do wiatru, często chcieliśmy
dobrze a wyszło tak jakbyśmy byli najbardziej naiwnymi osobami na świecie.
Tajemnice. Każdy je ma.
Sara jest studentką. Zostawiając swoich dziwnych rodziców w
Szczecinie przeniosła się do Krakowa, byle najdalej. Tam wynajmuje mieszkanie z
ekscentryczną i wiecznie optymistyczną Kaśką, do której chętnie poszłabym na
obiad. Sara jest skryta, tajemnicza, ostrożna. Nie za dużo mówi o sobie.
Poświęca się nauce, jej życie jest stabilne, ona sama stara się żyć tak, by nic
jej nie zraniło. Sara bowiem skrywa pewną tajemnicę, która odcisnęła piętno na
jej duszy. Dziewczyna zamyka te wydarzenia głęboko w sobie i nie pozwala im by
ujrzały światło dzienne. Zrządzeniem losu poznaje Michała, który dosłownie
niczym rycerz w lśniącej zbroi wybawia ją z kłopotów. Okazuje się, że ci dwoje
mogą mieć ze sobą o wiele więcej wspólnego niż z początku się wydawało. Dwie
zranione dusze, dwie tajemnice, jeden cel: zburzyć mur. Czy im się uda?
‘Z popiołów’ to moje pierwsze spotkanie z twórczością
Martyny Senator i miałam chęć na tę książkę już od KTK 2017. Wtedy jednak
skopałam temat, bo gdy zdecydowałam się już w końcu kupić tę książkę na stoisku
Czwartej Strony, okazało się, że wszystkie zostały wykupione. Dwa tygodnie
później jednak już trzymałam tę książkę w dłoniach, bo mój ukochany postanowił
mi ją sprezentować. Wiecie, przede wszystkim zainteresował mnie temat książki.
Bo nawet jeżeli dźwigamy w sobie różne tajemnice, to nie każdy z nas jest w
stanie ruszyć dalej i żyć tak, jakby te powiedzmy, przykre wydarzenia nigdy nie
miały miejsca.
Dlatego też od początku poczułam emocjonalną więź z Sarą.
Oczywiście już sam prolog sugeruje nam, że wydarzyło się coś złego, ale na
rozwiązanie tego wszystkiego będziemy musieli poczekać aż Sara będzie gotowa,
by nam opowiedzieć co właściwie się stało. Dlatego też jej postać jest mi
szczególnie bliska, od pierwszej chwili wiedziałam, że mamy ze sobą wiele
wspólnego. Sam styl, w jakim napisana jest ta powieść sprawia, że czujemy jakiś
taki ból w sobie, ale doskonale wiemy, że na końcu ciemnego tunelu jest
światełko.
Michał jest trochę wyidealizowany. Ten chłopak serio nie ma
wad, jest cierpliwy, jego potok myślowy szczególnie ten kręcący się wokół Sary
czasami wydaje mi się delikatnie przegięty. Nieautentyczny. Ja nie wiem, czy
faceci serio tak siadają i analizują. To jest raczej domena kobiet, że czasami
zwykłe ‘cześć’ rozkładamy na części pierwsze i analizujemy godzinami. Może
faktycznie chłopak jest wrażliwy. Sądząc po tym, co sam przeszedł rzeczywiście
może tak być, że Sara po prostu z miejsca go zauroczyła.
W sumie to mu się nie dziwię, bo sama zawsze chciałam
chłopaka z gitarą (i tak, znalazłam takiego!), a w tej książce jest wpleciony
wątek muzyczny. Klucz wiolinowy na grzbiecie nie znalazł się tam przypadkiem! I
ten wątek serio bardzo mi się podoba. Sara gra na gitarze, sama pisze i
komponuje, więc to jest kolejna rzecz, która nas łączy! Kilka moich piosenek
ukazało się na YouTube, jeżeli macie ochotę to proszę posłuchajcie. Sara niczym
Taylor Swift wylewa na papier swoje emocje, ból, to jej sposób na reagowanie na
pewne rzeczy, osoby. To jest jej sposób na to, by wyrzucić z siebie potok
myśli. Zamienia je w teksty piosenek. I tak się też dzieje, że ma okazję je
zaśpiewać na żywo. I te momenty sprawiły, że bardzo chciałam znaleźć się w tym
pubie, w którym pracuje Michał i ich posłuchać. Czuję, że byłoby to dla mnie
niezwykłe doświadczenie i niezapomniany wieczór.
‘Z popiołów’ ma swój własny styl. Nie czytałam innych
książek tej autorki, ale zerkając na opisy wiem, że na pewno by mnie
zainteresowały. Ta książka jest dla mnie takim troszkę dłuższym opowiadaniem,
bo czyta się bardzo szybko, nie mamy jakichś bardzo rozwleczonych opisów,
powiedziałabym że wszystko jest tak treściwie, krótko i na temat. Mimo to
bardzo polubiłam dwie postaci drugoplanowe, czyli już wspomnianą Kaśkę, która
jest moim totalnym przeciwieństwem i podczas gdy ja wszystko w kuchni dosłownie
palę, ona z każdego dania potrafi zrobić dzieło sztuki. Świetną postacią jest
także babcia Sary, która jest takim trochę Dumbledorem, zawsze wiedzącą co
powiedzieć, a jej rady zawsze świecą niezwykłą mądrością.
To wszystko składa się na naprawdę miłą opowieść, z której
możemy wynieść jakąś lekcję. Jest niejako hołdem dla osób prześladowanych i to
naprawdę niesamowicie mnie urzekło. Fajnie, że jest to pierwsza część serii i
kolejne już niedługo ukażą się nakładem wydawnictwa Czwarta Strona. Naprawdę
jestem ich ogromnie ciekawa i nie mogę się doczekać aż się ukażą.
za egzemplarz do recenzji dziękuję:
WE NEED YA, oraz CZWARTA STRONA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz