niedziela, 28 października 2018

Amanda Reynolds - Blisko mnie


Nie może sobie przypomnieć, dlaczego boi się własnego męża.


Tytuł: Blisko mnie
Autor: Amanda Reynolds
Wydawnictwo: Kobiece 
Moja ocena: 6,5/10 ******


Nie może sobie przypomnieć, dlaczego boi się własnego męża.
Po nieszczęśliwym upadku ze schodów Jo Hardings budzi się w szpitalu. Okazuje się, że cierpi na częściową amnezję i nie pamięta wydarzeń z ostatniego roku.
Chociaż mąż i dzieci zapewniają Jo, że wszystko jest w porządku, kobieta zaczyna wątpić w oficjalną wersję zdarzeń. Wydaje się, że wszyscy skrywają przed nią mroczne tajemnice.
Kiedy Jo łączy ze sobą wydarzenia z ostatnich dwunastu miesięcy, jest już pewna, że rodzina chce, aby nigdy nie odzyskała pamięci. Czy to możliwe, że zrobiła coś złego? Czy nie była tak dobrą żoną i matką, jak chciałaby wierzyć?

 *******************************************

Joanna budzi się u stóp schodów, słysząc słowa męża: ‘’Joanno, Joanno! Nic ci nie jest?’’. Okazuje się, że spadła ze schodów i nie pamięta zupełnie nic z ostatniego roku swojego życia. Już sam ten wstęp mocno zachęcił mnie do przeczytania tej książki. Wraz z Joanną będziemy starać się rozwikłać zagadkę nieszczęśliwego wypadku, oraz poskładać puzzle z jej pamięci. W trakcie też okazuje się, że jej rodzina nie do końca chce, żeby sobie przypomniała. To zapowiadało super thriller, zapierający dech w piersi. Czy dostałam to, na co się nastawiałam?

Amanda Reynolds ma lekkie pióro, to trzeba przyznać i początkowe rozdziały zachwyciły mnie właśnie swoim klimatem. Stawianie czytelnika w centrum rodzinnego dramatu nie jest łatwą sprawą, tym bardziej, jeśli główną narratorką jest kobieta, mająca dziury w pamięci. Właśnie jej oczami poznajemy męża Roberta, córkę Aleksandrę oraz syna Finleya. Jest to obraz cudownej rodzinnej sielanki, gdzie każdy każdego wspiera, gdzie wszystko jest idealne, a Joanna może mówić o sobie: cudowna matka i żona. I tutaj na scenę wkracza główny problem, czyli ostatni rok, którego nie pamięta. Od początku czujemy, że zdarzyło się coś złego, coś co uruchomiło całą machinę wydarzeń i to trzyma nas mocno przy książce.

Narracja poprowadzona w pierwszoosobowej formie nie do końca pasuje do opisywanej sytuacji, ale doskonale rozumiem zabieg autorki. Super sprawą jest poddawanie i samej bohaterki i czytelnika próbie, bo w zasadzie nie możemy ufać tej narracji. Mieszane wątki z teraźniejszości wraz z retrospekcjami mogą być trochę mylące i nużące – w niektórych momentach w ogóle nie dostrzegałam związku między retrospekcjami a wydarzeniami tu i teraz. W trakcie fabuły Joanna ma przebłyski pamięci, coś tam próbuje sobie poskładać, jednak nie do końca wiemy, czy tak faktycznie się wydarzyło, czy to tylko wymysł jej wyobraźni. To sprawia, że czytelnik sam ma problemy z odczytaniem wszystkiego dookoła i można mieć wrażenie, że samemu straciło się pamięć. W końcu błądzenie w fabularnej mgle może być i ciekawe i frustrujące zarazem. Akurat ten aspekt powieści bardzo przypadł mi do gustu, czego nie można powiedzieć o całokształcie. Dlaczego?

Jak już wspomniałam wyżej, Joanna zaczyna podejrzewać, że to jej własny mąż jest odpowiedzialny za zrzucenie ją ze schodów i w zasadzie samo jego zachowanie na to wskazuje. Nastawiałam się więc na sceny z przemocą rodzinną, psychicznym mężem, czy coś w tym stylu, co autorce dawałoby naprawdę ogromne pole do popisu zarówno jeśli chodzi o warsztat pisarski, klimat książki, czy same zabiegi fabularne. Naprawdę można to było poprowadzić w ciekawszy sposób, ale niestety tutaj się zawiodłam. Amanda Reynolds stworzyła powieść, przypominającą mi z lekka sławną ‘’Modę na sukces’’, gdzie wychodzą różne kwiatki i cała oś fabularna toczy się tak naprawdę wokół czworga członków rodziny. Rodziny, która miała być idealna i cudowna, a okazuje się, że wiszą nad nią czarne chmury. To sprawiło, że ja jako czytelnik oczekujący czegoś wow, po prostu się zawiodłam. Nastawiałam się na zupełnie co innego, może to był mój błąd. Oczywiście były w tej książce ciekawsze momenty, które jakoś tam budowały to napięcie, jednak to nie do końca to, czego oczekiwałam.

Podsumowując ‘’Blisko mnie’’ to historia małżeństwa z bardzo długim, bo dwudziestoczteroletnim stażem. Trzeba też dodać, że Joanna nie należy do najmłodszych bohaterek, jest kobietą dojrzałą, w średnim wieku, co też buduje jej portret psychologiczny – nie mamy do czynienia z młodą żoną, która mogłaby poczuć chęć skakania z kwiatka na kwiatek, ale kobietą dojrzałą, która już raczej powinna siedzieć na tyłku, niż myśleć o romansach. Odkrywanie z nią kolejnych fragmentów tego, co się wydarzyło w ostatnim roku jest ciekawe, tym bardziej, że tutaj poruszane są różne wątki: od romansu, przez związek LGBT, a także molestowanie seksualne. To zdecydowanie najciekawsze fragmenty książki, gdzie Joanna próbuje poskładać wszystko do kupy i zaufać swojej intuicji. Tak jak mówię, fabuła mogła zostać poprowadzona w zupełnie innym kierunku, jednak autorka zdecydowała się na łagodniejszy przebieg akcji. To też trzeba uszanować, ale dla mnie było to troszeczkę za mało.

Polecam tę książkę na jesienne wieczory czytelniczkom, które mają dość problemów w swoich małżeństwach i po prostu poczytałyby o problemach innych kobiet. Myślę, że ‘’Blisko mnie’’ idealnie wpasowuje się w deszczową aurę. 

za egzemplarz recenzencki dziękuję:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz