piątek, 19 października 2018

Małgorzata Oliwia Sobczak - Ona i dom, który tańczy


"Przeszłość to fotel, który dryfuje jak tratwa po błękitnej lagunie. To poduszka, która pachnie korą dębu i pomarańczami. Przeszłość to dłoń, w której zamyka się słońce".


Tytuł: Ona i dom, który tańczy
Autor: Małgorzata Oliwia Sobczak
Wydawnictwo: Novae Res
Moja ocena: 8/10 ********

Trzy kobiety, których losy są ze sobą nierozerwalnie połączone. Dom na Żuławach, w którym krzyżują się wszystkie te historie.


Iwa powraca po latach do niezwykłego domu na Żuławach i odkrywa tajemnice rzucające nowe światło na historię rodzinną. Pragnie zrozumieć motywy kierujące jej bliskimi i złożyć w logiczną całość wydarzenia z przeszłości.
Książka zabierze czytelnika w powojenne i współczesne czasy, ukazując postacie trzech kobiet, które poszukują szczęścia pomimo przeciwności losu. Pełna emocji fabuła umieszczona w urzekającej scenerii pozwala odbiorcy zagłębić się w magicznej przestrzeni Żuław. Specyficznego klimatu powieści dopełnia muzyka, dzięki której ożywa dom – niemy świadek radości, smutków i trosk jego mieszkańców.

*********************************************

‘’Ona i dom, który tańczy’’ spod pióra polskiej autorki – Małgorzaty Oliwii Sobczak – to powieść, która zrządzeniem losu sama do mnie przyszła. Rzadko mi się zdarzają takie cuda, tym bardziej gdy tylko wyjęłam ją z koperty, od razu zaczęłam czytać. Zaintrygował mnie sam opis: jest to historia trzech kobiet, których losy są nierozerwalnie złączone. Od czasu przeczytania przeze mnie powieści ‘’Czereśnie zawsze muszą być dwie’’ Magdaleny Witkiewicz z utęsknieniem czekałam na książkę, która wywoła we mnie podobne emocje. Z ogromną miłością do polskich autorów z niecierpliwością rozpoczęłam podróż z kolejnym rodzimym piórem.
Och, ta miłość! 

Nie do końca wiem, jak przedstawić zarys fabuły, bo nie da się jej konkretnie zaszufladkować. Od pierwszych zdań wiedziałam jednak, że będzie to niezapomniana podróż. Pastelowy i liryczny język przyprószony szczyptą magii wprowadził mnie do tej wielowątkowej historii z pełną gracją, jednak nie do końca czułam się bezpiecznie. Jak jeszcze pierwszy rozdział przyjęłam z w miarę otwartym umysłem, tak następne musiałam witać z szeroko otwartymi oczami. Łatwo się pogubić, ale jeżeli włożymy w to czytanie chociaż odrobinę wysiłku, efekt przyjdzie sam.

Mroczna atmosfera panująca od samego początku budziła we mnie niepokój, lecz mimo to mknęłam dalej prowadzona przez niewidzialną rękę domu, który tańczy. Główną bohaterką książki jest Iwa, młoda dziewczyna, która po latach powraca do rodzinnych Żuław. Tutaj warto wspomnieć, że miejscowość ta jest pięknie opisana tutaj, tak majestatycznie, magicznie, że chciałoby się tam pojechać i osobiście zobaczyć wszystkie te miejsca, o których wspomina autorka. Przedstawia ona także historię Żuław, której musiała poświęcić naprawdę dużo czasu, dzięki czemu jeszcze bardziej spogląda się na tę miejscowość jak na baśniową krainę, w której dzieją się cuda.

I chociaż poznajemy nie tylko losy wspomnianej już Iwy, to ona wprowadza nas do tajemniczego domu i wraz z nią będziemy odkrywać kolejne fragmenty układanki dotyczące przeszłości. Iwa skradła moje serce poprzez swoje zagubienie, chęć poznania prawdy i upór, który doprowadził ją do poznania losów swoich najbliższych. I choć nie do końca się z nią utożsamiłam, to właśnie do jej postaci jestem najbardziej przywiązana. Wiem, że gdybym znalazła się na jej miejscu, starałabym się dokopać do wszelkich informacji, które mogłyby pomóc mi odnaleźć w tym wszystkim samą siebie. 

Tajemniczy dom – o nim też warto wspomnieć, ponieważ autorka obdarzyła go ludzkimi cechami, nadając mu kształt dobrego duszka, który od XIX wieku dumnie stoi i obserwuje. Dom czuje, widzi, słyszy, tańczy, pomaga. Płacze po kolejnych mieszkańcach, przywiązuje się do nich. Szumi dla nich, kołysze ich do snu, śpiewa, kiedy są smutni. Jest to piękny element tej nostalgicznej baśni, która non stop stawiała przede mną odwieczne pytania: ,,Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?’’. Ostatecznie każdy z nas marzy o ciepłym domu, który będzie naszą oazą spokoju. Małgorzata Oliwia Sobczak w piękny sposób uchwyciła swoją wizję domowego ogniska, wywołując we mnie jakąś dziwną tęsknotę.

Bardzo ciekawym elementem w tej historii jest narrator, ponieważ nie jest on jednoznaczny, co chwilę się zmienia i jesteśmy prowadzeni przez perspektywę kolejnych bohaterów książki. Przeskakujemy także w czasie, więc oczy musimy mieć szeroko otwarte. Książka jest podzielona na trzy, przeplatane ze sobą części. Są kolejno zatytułowane jako: ONA, TA i TAMTA. Na początku może to troszkę czytelnika zgubić, ale wraz z biegiem akcji wgryzłam się w każdy wątek i udało mi się poukładać w głowie o kim czytam. Niestety, zdaję sobie sprawę, że nie dla każdego czytelnika będzie to łatwe zadanie.Już dawno nie spotkałam się z tak dopracowaną fabułą, gdzie autorka doskonale zna historię oraz swoich bohaterów, którzy są namacalni, prawdziwi i szczerzy. Dzięki mnogiemu narratorowi poznajemy ich losy, myśli i uczucia, co sprawia, że przywiązałam się do kolejnych osób, kartka po kartce odkrywając ich losy. Warto tutaj też wspomnieć o pięknym przedstawieniu Żuław, do których już wiem, że chciałabym pojechać, fani wojennych wątków również znajdą tu coś dla siebie. 

Z pozoru to zwyczajna obyczajówka, ale czytając posłowie od autorki i znając genezę jej powstania wiemy, że biją od niej wszelkie kolory, dlatego na długo pozostanie w pamięci. Autorka nie ma tendencji do odkrywania wszystkich kart za jednym zamachem. Wątki często są urywane w połowie, jak niedokończone myśli, pełne niedopowiedzeń na podstawie których możemy wysnuwać własne teorie – w końcu jednak wszystko splata się w jedną całość i czytelnik jedynie może się zachwycać kunsztem i umiejętnościami Małgorzaty Oliwii Sobczak. Nic tu nie jest oczywiste, a poznanie siebie i własnej przeszłości to zadanie, które staje przed każdym człowiekiem. Żeby dowiedzieć się, kim jesteśmy, musimy poznać swoją przeszłość i pogodzić się z nią, inaczej nie zaznamy spokoju.

Podsumowując. ''Ona i dom, który tańczy'' to książka, której na pewno nie dostrzegłabym przechadzając się między półkami w księgarni. Wokół krzyczałoby do mnie o wiele więcej tytułów, o których w blogosferze jest głośno. Podejrzewam, że i Wy nie zwrócilibyście na nią uwagi. Byłby to błąd. Jeżeli lubicie historie, które wymagają troszeczkę wysiłku i zaangażowania, ta książka jest dla Was. Nie jest to zwykła obyczajówka, ale teraz, gdy jesień króluje za oknami, wieczory są dłuższe, jest idealna. Historia rodziny, której losy ciągną się od czasów wojennych to coś, na co warto zwrócić uwagę.

Być może wtedy usiądziecie z Waszymi dziadkami i babciami i posłuchacie ich historii.
Być może będą natchnieniem do napisania kolejnej takiej opowieści.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz