Masz ochotę na mroczną historię bez rozlewu krwi?
Tytuł: Miejsce Egzekucji
Autor: Val McDermid
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
MOJA OCENA: 8,5/10 ********
Książka od lat znajduje się na listach najważniejszych kryminałów w historii literatury. Nigdy wcześniej niepublikowana w Polce, a najważniejsza w dorobku, królowej kryminałów Val McDermid.
Wyobraźcie sobie maleńką wioskę w Anglii, tę świadomość, że
wszyscy jej mieszkańcy się znają, do tego lata sześćdziesiąte, chłodną zimową
aurę tuż przed świętami Bożego Narodzenia i historię trzynastoletniej
dziewczyny, która znika w tajemniczych okolicznościach.
Mieszkańcy Scardale są wstrząśnięci, kiedy Alison Carter
znika 11 grudnia 1963 roku. Zgłoszenie o jej zaginięciu dostaje George Bennet,
bardzo zaangażowany w swoją pracę glina – natychmiast wyrusza do wioski, by
rozpocząć śledztwo. Mieszkańcy są wstrząśnięci a chłodna zimowa aura wcale nie
pomaga w śledztwu. Nikt nie wierzy w jej ucieczkę, wielu ochotników pomaga
przeszukać lasy i wrzosowiska. Alison Carter zniknęła i minie wiele, wiele lat,
nim Bennet dowie się, co tak naprawdę się tam stało.
‘Miejsce egzekucji’ to bardzo dobry, aczkolwiek leniwy
kryminał, którego akcję porównałabym do takiej trochę sinusoidy, a potem podzieliłabym
ją na kilka części. Na początku pędzi, mamy zaginioną dziewczynę, rozpoczęte
śledztwo, jakieś drobne poszlaki, zeznania mieszkańców – to wszystko jest
naprawdę ciekawe, pomimo chłodu panującego dookoła. Ten początek naprawdę jest
mocny i bardzo łatwo przez niego przebrnąć, cały czas jednak czując że czegoś
tutaj brak i coś tu nie do końca pasuje – mówię tutaj o samym śledztwie. Ja
czytając kryminały sama zamieniam się w Sherlocka i próbuję rozwikłać, co tam
tak naprawdę się wydarzyło i od samego początku czułam, że George Bennet czegoś
nie dostrzega. Druga część naszej sinusoidy trochę zwalnia, co mi delikatnie
przeszkadzało – dlatego, że chciałabym już znać odpowiedź. Ten fragment może
czytelnika nużyć i delikatnie zniechęcać do dalszego czytania, ale nie dajcie
się. Żeby wszystko dobrze zrozumieć musiałam przebrnąć przez kilka przydługich
opisów, poznać nowe postaci i przenieść się w czasie o trzydzieści lat do
przodu.
Główne wydarzenia dzieją się w latach sześćdziesiątych
ubiegłego wieku, dlatego też klimat książki jest o wiele ciekawszy. Nie mamy
telefonów, Internetu, baza danych również nie jest łatwo dostępna, naprawdę
czuje się, że wioska Scardale to zupełnie inny świat, miejsce jakby odcięte od
rzeczywistości. Tam każdy każdego zna, są tylko trzy nazwiska na krzyż, ludzie
wiążą się ze sobą nawzajem, między innymi po to, żeby nie wprowadzać do
społeczności kogoś z zewnątrz, kogoś obcego. To też mnie przyprawiało o
dreszcze, bo taka mała społeczność przypominała mi miejscami upiorne zombie,
nie do końca wiedzące cokolwiek o tym, co się dzieje w świecie, albo w ogóle na
czym polega mechanizm świata.
Język, którym napisane zostało ‘Miejsce egzekucji’ jest
przystępny, widać, że autorka bardzo długo pracowała nad tekstem – na przykład,
żeby zbudować całą kryminologię i dialogi pomiędzy śledczymi. Mamy też tutaj
proces, widzimy więc akcję książki oczami narratora trzecioosobowego, jednak w
perspektywie kilku postaci. Jest to też bardzo ciekawe, bo okazuje się, że
żadne nazwisko nie jest zbędne, a wszyscy tworzą spójną całość i rozwiązanie,
które naprawdę zwala z nóg. Autorka w zręczny sposób manipuluje czytelnikiem, tkając iluzję prowadzącą do mrocznego zakątka świata. Okazuje się, że zaginięcie Alison ma o wiele większy wymiar, niż mogłoby się wydawać. Samo rozwiązanie mną wstrząsnęło, dzieje się tu coś, co nigdy w świecie nie powinno mieć miejsca i czego nigdy nie zrozumiem.
Fani kryminałów z pewnością powinni sięgnąć po ten tytuł. Dlaczego?
A no dlatego, że w tej historii nic nie jest oczywiste. Możemy się domyślać,
ale tak naprawdę nigdy nie rozwiążemy całej zagadki zaginięcia trzynastoletniej
Alison Carter. Powinniście przeczytać tę książkę, jeśli lubicie mroczne i
chłodne opowieści, pełne tajemnic i zagadek. Wejdź do świata Scardale, a
zostaniesz do niego na zawsze wciągnięty. Realizm całej historii to najmocniejszy
punkt Val McDermid, nawet jeśli nie ma tu rozlewu krwi.
za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz